fot. Wikipedia
Twierdzą, że są jednymi z najgorzej opłacanych muzyków orkiestrowych w kraju. Urząd Miasta w Koszalinie, który jest organem prowadzącym filharmonię - twierdzi, że podwyżki już były.

Marcin Orłowski, skrzypek, członek Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych mówi, że muzycy są w sporze zbiorowym z miastem od półtora roku: - Chodzi o wynagrodzenia. Oferta Filharmonii Koszalińskiej jest taka, że od dwóch lat trudno jest znaleźć chętne osoby na wakujące stanowiska. (...) Moje wynagrodzenie jest o 20 złotych wyższe od płacy minimalnej, a za koncert otrzymujemy 170 złotych brutto, gdy w innych filharmoniach to np. 500 zł.

Robert Wasilewski, dyrektor Filharmonii Koszalińskiej, rozumie postulaty swoich pracowników: - Poziom wynagrodzeń nie jest satysfakcjonujący i rzeczywiście te stawki nie są podnoszone od wielu, wielu lat. Powinny być wyższe, ale środków finansowych na ten cel brakuje. Jeżeli nie będzie wsparcia ze strony organizatora, to pole manewru jest bardzo niewielkie.

Tym organizatorem i właścicielem jest miasto. Przemysław Krzyżanowski, wiceprezydent Koszalina, odpowiada. - Koszalińscy filharmonicy, podobnie jak pracownicy wszystkich instytucji kultury, otrzymali dodatkowe wynagrodzenie związane z podwyżką wynagrodzeń od pierwszego stycznia. To 700 złotych. Sprawdziliśmy - mediana wynagrodzeń filharmoników w Polsce to ok. 4910 złotych brutto. W Filharmonii Koszalińskiej te wynagrodzenia kształtują się w przedziale od 4320 do 5060 złotych. Filharmonicy otrzymują też dodatkowe pieniądze za każdy koncert.

Rozwiązaniem mogłoby być przejęcie Filharmonii Koszalińskiej przez samorząd województwa. Czy jest to możliwe? O tym w poniższym materiale Katarzyny Chybowskiej.

kch/ar

Posłuchaj

materiał Katarzyny Chybowskiej