Londyński zespół nigdzie nie pasuje, a wszyscy go lubią. Nie pasuje do piosenek z list przebojów, do poszukującej i czasem niezrozumiałej bez przypisów muzyki niezależnej, do efekciarskiej czasami „muzyki niezależnej”.

- Płyta brzmi triumfalnie i radośnie – mówi Jamie o "I See You", trzeciej płycie długogrającej The xx. - Powinniśmy być wdzięczni za podróż, jaką odbyliśmy, za to, co przeszliśmy by dotrzeć do tego momentu. "I See You" jest wynikiem czterech lat ciężkiej pracy, próbą osiągnięcia nowego poziomu dla popowej grupy. To płyta, która ukazuje ich grających z nową przejrzystością i czystością. - To co sprawiło, że brzmimy jak brzmimy, wcale nie było intencjonalne – mówi Oliver, zaś Jamie dodaje: - To szczególne brzmienie gitary i gra na basie Olivera sprawiają, że pojawia się ten wyjątkowy nastrój, który uwielbiam i który nigdy mnie nie nudzi.

Na "I See You" trio podążają w stronę czegoś bliższego czystości, zwięzłych popowych struktur, naznaczonych echem tanecznych DJ-skich doświadczeń. W tekstach przesuwają się od tematów dotyczących niebezpiecznej i beznadziejnej miłości, w stronę jej smakowania i zachwytu. "I See You" to ciągle The xx, ale przepełniony nowymi ambicjami. Może nawet jest to tak ważna zmiana, jak przejście Joy Division w New Order.

Mówiąc o nowej płycie Romy otwarcie przyznaje: - My zawsze naprawdę uwielbialiśmy, pop, a przy tej płycie staraliśmy się znaleźć nowy sposób by go osiągnąć. Wiedziałam, że to będzie rodzaj testu.”Jak dodaje Oliver: Byliśmy mniej skrępowani, nie obawiając się osiągnąć brzmienia, które pomoże nam stworzyć muzykę, której sami chcemy słuchać.
- Naprawdę cieszyłam się nie będąc tak skrępowaną
– podsumowuje Romy.