W misji chodziło przede wszystkim o badania nad percepcją czasu.
- To było fascynujące doświadczenie. Po trzech dniach od rozpoczęcia misji astronauci stracili kontakt z czasem ziemskim. Wynikało to z tego, że sterowaliśmy sztucznym światłem w bazie i w ten sposób wskazywaliśmy kiedy jest dzień, a kiedy noc - powiedziała Polskiemu Radiu Koszalin dr Agata Kołodziejczyk z Europejskiej Agencji Kosmicznej, szefowa misji, która odbywała się w Pile.
Badania w bazie kosmicznej w Pile mają pokazać jak organizm ludzki zachowa się w takich warunkach. Ale eksperyment może przydać się także nam, na Ziemi. Jak powiedziała Polskiemu Radiu Koszalin dr Agata Kołodziejczyk – wyniki badań z zakończonej właśnie misji mogą przyczynić się do walki z depresją.
W habitacie Lunares, czyli bazie kosmicznej na lotnisku w Pile ostatnie dwa tygodnie - w całkowitej izolacji - spędziło sześć osób. Ich kontakt ze światem ograniczony był do kontaktu z dowództwem misji w Europejskiej Agencji Kosmicznej w Holandii. O pierwsze wrażenia po opuszczeniu bazy pytał ich nasz reporter:
- Jest bardzo jasno. Sztuczne światło w habitacie w bazie nie miało takiego natężenia. Stęskniłam się za czekoladą - powiedziała jedna z "analogowych astronautek".
W najbliższych tygodniach naukowcy będą analizowali dane zebrane podczas misji. Wynik obserwacji zaprezentują we wrześniu w Australii podczas Światowego Kongresu Astronautyki.
Bazę kosmiczną na byłym lotnisku wojskowym w Pile urządzono wykorzystując dawny hangar, który połączono z utworzonym ze specjalnie urządzonych kontenerów habitatem. Sam hangar - w zależności od potrzeb - imituje krajobraz księżycowy lub marsjański. Jeszcze w tym roku w Pile planowana jest m.in. badawcza misja kosmiczna z udziałem niepełnosprawnego astronauty.
pg/ar
Zakończyła się misja w pilskiej bazie kosmicznej
fot. Przemysław Grabiński
Po dwóch tygodniach izolacji wrócili do normalnego życia. Sześciu tzw. analogowych astronautów opuściło dziś bazę kosmiczną na lotnisku w Pile. Zakończyła się właśnie misja księżycowa „Lunar Expedition 1”.
fot. Przemysław Grabiński
fot. Przemysław Grabiński