Gość Studia Bałtyk TV: Natalia Sikora
Komplet publiczności i spotkanie z żywiołem muzyki. Oficjalnie rozpoczął się kolejny, 7. sezon koncertowy w Radiu Koszalin. W Studiu Koncertowo-Nagraniowym im. Czesława Niemena wystąpiła Natalia Sikora ze swoim projektem Voo Doo Dog. Z pochodzącą ze Słupska artystką porozmawiał Arek Wilman.

Arek Wilman: Nie tak dawno rozmawiałaś z Adrianem Adamowiczem w kontekście Voo Doo Dog. Powiedziałaś, że jest to spotkanie z miłością face to face. Bardzo spodobało mi się to określenie. Rozszerz je, proszę.
Natalia Sikora: - To jest materiał, który zawiera w sobie historię miłości zapisaną od strony emocjonalnej, uczuciowej, duchowej, która się rozpoczęła, która była mocno rock & roll'owa i która się zakończyła. Jedna i druga osoba ją przeżyła, żyjemy, nikt nie zginął, ale to jest dla mnie właśnie spotkanie face to face. Z Anią Ławińską, tłumacząc teksty Voo Doo Dog z polskich na angielskie skupiałyśmy się na aspekcie tego i myślę, że język angielski temu pomógł.

Za dwa dni minie równo rok od premiery twojej płyty wydanej przez Polskie Radio „Buried Alive In the Blues”. Jak podsumujesz czas 12 miesięcy z tym materiałem?
- Voo Doo z mojej strony i przede wszystkim ze strony Pawła Stankiewicza, z którym stworzyliśmy muzykę tego materiału jest dla nas pewną kontynuacją takiej myśli - jaką płytę wydałaby teraz Janis Joplin, na jakiej płycie skupiłby się Jimmy Hendrix i dotyczy to przede wszystkim energii tej muzyki. Uważam, nie jako jedyna na szczęście, że była to najciekawsza energia tej planety, bo te utwory wspominamy do dziś, sięga się do tego uderzenia lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Nasz Voo Doo jest z 2017 roku, ale zaczynając pracę nad tym materiałem miałam taką myśl – co by zrobiła teraz Janis i co by zrobił teraz Jimmy.

Jesteś aktorką Teatru Polskiego w Warszawie, spektakl gościnny z utworami Edith Piaf w Teatrze Polonia, ostatnia płyta wydana przez Polskie Radio, ale twoje serce bije raczej za oceanem niż tutaj...
- Tak. Powietrze stamtąd - powietrze zapisane w muzyce, bo w dzieciństwie skontaktowałam się z tamtą stroną przez muzykę - pozwala mi zrozumieć, co to jest wolność. Ja jestem z pokolenia '86, Czarnobyl, płyn Lugola - dotknęło się tego, co nie było wolnością i teraz czuję po wielu pokoleniach przede mną i jeszcze nawet po, że to nie jest wolność. I to jest dla mnie najistotniejsze.

W kontekście materiału i płyty Voo Doo Dog to plan działania jest następujący: najpierw koncerty, później płyta, materiał, który zaprezentujesz za kilkadziesiąt minut u nas w Polskim Radiu Koszalin?
- Tak dokładnie. Taki mamy plan, bo też to się bierze troszeczkę z tego pierwszego podejścia do muzyki, które zaczęło się w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych – mówię o tej muzyce wydawanej jako duże produkcje muzyczne lat 60-70. Dobrze jest najpierw ograć materiał koncertowo, a potem wejść do studia z tą energetyką, którą zbierze się ze spotkań z widownią, bo uważam, że ta muzyka dopiero tutaj się realizuje, kiedy spotyka się to z autentycznym emocjonalnym odbiorem.

Pamiętam twoją wypowiedź, w której stwierdziłaś, że studio zabija ducha muzyki, czyli rozumiem, że Voo Doo Dog to płyta, która zostanie zarejestrowana analogowo i „na setkę”.
- No tak by było najlepiej. Gdzieś tam o tym myślimy, to by było idealne.

A kiedy tej płyty możemy się spodziewać? Bo już od kilku miesięcy pojawia się ta jesień, ale co rozumiesz przez „jesień”?
- Cały czas trwa praca nad różnego rodzaju elementami wolności i oczywiście mamy pełną wolność przy tworzeniu tego materiału, ale mamy też mocno zajęte życiorysy i to się przeniesie na wiosnę przyszłego roku.

A dalej Polskie Radio?
- Zobaczymy. Albo będzie to dalej Polskie Radio, albo spotkamy się z innym wydawcą.

Gośćmi dzisiejszego wydania Bałtyk TV byli Natalia Sikora – dzięki za spotkanie.
- I Bonzo Sikora – mój pies. Pozdrawiamy państwa.

ar/aj