Gość Studia Bałtyk TV: Daria Zawiałow

Arkadiusz Wilman: Wróciłaś do miejsca startu, do miejsca, które dość szybko opuściłaś, ale myślę, że już masz taką pewność, że było warto zaryzykować, mając te 15 lat, no i chyba dobrze tu wrócić? 

Daria Zawiałow: Bardzo dobrze tu wrócić, oczywiście. Ja faktycznie wyjechałam dosyć wcześnie. Jak miałam 15 lat wyprowadziłam się do Warszawy. Niemniej jednak Koszalin jest faktycznie takim specjalnym miejscem dla mnie. Tutaj jest moja rodzina, uwielbiam tutaj wracać. Jest to po prostu takie wyjątkowe miejsce dla mnie, zawsze będzie i bardzo się cieszę, że możemy tutaj zacząć naszą trasę koncertową.

AW: Jakie to jest uczucie zobaczyć siebie wymalowaną na ścianie kamienicy?

DZ: Mówisz o warszawskim muralu. Było to uczucie dosyć wciskające w mur. Szczerze powiem, że mural naprawdę robi wrażenie, jest piękny i co mogę powiedzieć - naprawdę jest to „coś”. 

AW: Co zawdzięczasz Ewie Turowskiej?

DZ: Myślę, że pani Ewa pokazała mi, gdzie jest tak naprawdę moje miejsce i że jest ono na scenie, otworzyła mnie na tę scenę. Myślę, że bardzo dużo zawdzięczam pani Ewie. Zawsze też dla mnie będzie kimś specjalnym, wyjątkową osobą. Cieszę się, że stanęła na mojej drodze.

AW: Później rękę podała Maryla Rodowicz.

DZ: Byłam nastolatką, dzieciakiem, który nie za wiele wiedział ani o muzyce, ani o świecie, więc były to moje początki. Występy na ogromnych scenach dawały mi doświadczenie. Dużo dobrego się stało, że miałam okazję tego doświadczyć. 

AW: O tobie można powiedzieć „Od przedszkola do Open'era”. Myślę, że krajowa lista wyzwań, jeżeli chodzi o festiwale jest już odhaczona. Czy jednak jest jeszcze takie wydarzenie, które jest celem samym w sobie?

DZ: Absolutnie nie jest odhaczona. Faktycznie - zagraliśmy w tym roku na kilku festiwalach, ale jest jeszcze wiele festiwali, na których nie graliśmy i wiele sytuacji, w których chcielibyśmy się znaleźć. To jest dopiero debiut, wszystko jest jeszcze przed nami. Mam nadzieję, że wszystko się dopiero rozwija i dalej jesteśmy głodni koncertów. 

AW: Rozmawiamy 5 października, jutro premiera „A kysz!” Deluxe wzbogaconej. O co? 

DZ:Oprócz oczywiście podstawowej wersji płyty, czyli 11 utworów, znajdziemy tam przede wszystkim utwory live z koncertu w radiowej Trójce, który odbył się w lutym. Będą to utwory duetowe z gośćmi, którzy wtedy z nami wystąpili, czyli z Piotrkiem Roguckim, z Belą Komoszyńską z zespołu Sorry Boys i z Gabą Kulką. Naprawdę warto nabyć tę płytę chociażby dla nich, ponieważ fantastycznie ubarwili nasze utwory. Jest tam jeden cover, który z Gabą właśnie wspólnie wykonałyśmy. Na tej płycie znajdują się również dwie nowe piosenki: „Na skróty” i „Od tygodnia na Saskiej”. W wersji cyfrowej są też dwa remixy „Kundla burego”. 

AW: Liczące się festiwale, Lista Przebojów Trójki – wysoko postawiona poprzeczka. Czy gdzieś z tyłu głowy syndrom drugiej płyty albo myślenie o nim już się pojawia? 

Niestety tak. To presja przede wszystkim z zewnątrz, która nachodzi mnie i mojego producenta Michała Kusha jest dosyć duża. Natomiast już sobie pracujemy i powiem tyle – nie chcielibyśmy za długo zwlekać z wydaniem drugiej płyty.

AW: Trzymam kciuki, aby się ukazała jak najszybciej. Dzięki za spotkanie.

DZ: Dzięki śliczne.


Z Darią Zawiałow rozmawiał Arkadiusz Wilman.