Goście Studia Bałtyk TV: Smolik i KEV FOX

Tomasz Tran:  Wydajecie mi się pewnymi przeciwieństwami, a jednak uzupełniacie się i tworzycie pewną muzyczną symbiozę. Jest tak?
Smolik: Gdzieś tam faktycznie mamy sporo rozbieżnych krawędzi, ale też wiele zbieżnych, więc dzięki temu się uzupełniamy pewnie. Na tym w ogóle polega przyjaźń, czy też współpraca, budowanie czegokolwiek, żeby właśnie uzupełniać jakieś miejsca temu, komu ich po prostu brakuje i przez to budować większą strukturę.

TT: Jak się poznaliście? Przypadek?
Kev Fox: Totalny przypadek. Ja grałem w Polsce trasę i kolega Smolika, Cieślak, był na próbie i zadzwonił do Andrzeja powiedzieć mu, że musi przyjść tutaj i zobaczyć, co się dzieje. Spotkaliśmy się po koncercie, rozmawialiśmy trochę, że coś zrobimy. Następnego dnia był wypadek samolotu w Polsce – duża sytuacja i moje loty były cancelled. I właśnie Andrzej zadzwonił następnego dnia i pojechaliśmy do niego zrobić pierwszą piosenkę razem.

TT: Co poczułeś, jak pierwszy raz usłyszałeś Keva?
S: Dużo emocji i wzruszenie. Poszedłem na koncert, nie mając żadnego kontekstu Keva i ówczesnego Keva zespołu i właściwie bardziej na piwo, tak jak się wychodzi wieczorami. Takie zaskoczenia są silniejsze, kiedy się niczego nie spodziewasz, a zwykle się spodziewasz, że to nie jest nic specjalnego. A koncert mnie po prostu wrył, wbił mnie w ziemię i natychmiast pobiegłem do niego po koncercie powiedzieć mu, że chciałbym nagrać z nim piosenkę.

TT: Ty już miałeś wtedy jakiś materiał i pomyślałeś „Ten człowiek musi ze mną zagrać”?
S: Miałem jakiś pomysł, taki bardzo mglisty, bo akurat byłem w trakcie pracy nad swoim czwartym solowym albumem. Ale to zwykle też się zderza z rzeczywistością, czyli z tym, kto to ma potem ewentualnie śpiewać, więc bardzo szybko zaczęliśmy pracować nad tym, żeby to jakoś wdrożyć, bo Kev musiał wyjeżdżać, no i tak właśnie zrobiliśmy piosenkę.

TT: A ty się zgodziłeś od razu?
KF: Na ten temat, na tę piosenkę? No to był duży strings, nie? Takie romantyczne trochę, moje tematy i od razu jak usłyszałem coś, szybko poszło, tekst się szybko pojawił.

TT: Gdzieś przeczytałem, że punktem startowym do waszej płyty była myśl, żeby to nie było podobne kompletnie do niczego. Udało się?
S: Nie nam to oceniać. Nam się wydaje stosunkowo osobliwe, bo w swoich zasobach nie potrafimy znaleźć czegoś takiego wprost podobnego, Jak najbardziej chcieliśmy odciąć się od tego, co ja robiłem wcześniej, co robił Kev, żeby zbudować własną przestrzeń muzyczną. Nie jest to łatwe, bo jest dużo muzyki. Być może istnieje coś takiego, a o tym nie wiemy, ale jak na razie nie spotkaliśmy, tak mi się wydaje.

TT: To w takim razie jak określicie swoją płytę, swoją muzykę?
KF: Wiesz – to ludzie słuchają muzyki, to jest dla nich. Dla was jest na pewno inaczej. Nie wiem, jak to powiedzieć – to jest wasza muzyka po prostu i jest długa droga zanim dojdziesz w to miejsce, a ja nie wiem, zapomniałem, jak jest po drodze.

TT: Płyta chyba się bardzo spodobała, bo zyskała status platynowej.
S: Jesteśmy naprawdę zaskoczeni tą sytuacją, bo nie liczyliśmy na aż tak wiele. Właściwie na nic nie liczyliśmy, bo to było spotkanie takie czysto muzyczne, szczere, chcieliśmy się zabawić i nagrać coś razem już od dawna. Świetnie, takie rzeczy właśnie są budujące.

TT: Opowiedzcie o akcji YouTube w Berlinie. O co chodziło właściwie?
KV: To był, właściwie nie wiem, jak to powiedzieć, manager załatwił to i pojechaliśmy. Przedwczoraj graliśmy w Berlinie.

TT: A jeśli chodzi o tamten występ, to na czym on polegał?
S: Na świecie jest parę miejsc, gdzie YouTube ma swoją siedzibę, takie multimedialne biuro, gdzie przy okazji odbywają się koncerty i streamingi. I to był streaming na cały świat, pierwszy polski taki akt żywej muzyki transmitowany wszędzie, bo internet nie ma granic, i jeszcze z logo YouTube, gdzie – wiadomo – to jest globalna sprawa.

TT: To był taki występ bez publiczności?
S: Z publicznością. Mieliśmy około dwudziestu paru osób publiczności, głównie byli to ludzie związani z tą sferą internetową i co najciekawsze w tym wszystkim – to było silent, nie disco, ale „silent występ”, ludzie mieli słuchawki, nie było nagłośnienia i siedzieli między nami na podłodze.

TT: Słyszałem, że scena to miejsce, w którym odlatujesz i czerpiesz energię z ludzi.
KF: No tak jest, to jest medytacja po prostu.

TT: Czym różni się polska publiczność od twoich rodaków?
KF: To nie zależy od kraju, to jest ta noc,ta sytuacja. Nieważne, czy jesteś w Anglii czy w Polsce, w Hiszpanii albo Ameryce. To jest ten moment.

TT: Jesteście teraz w trakcie trasy koncertowej.
S: Tak, dzisiaj Koszalin – to jest przedostatni koncert i wracamy do domu na chwilę. Gramy potem jeszcze jeden czy dwa koncerty do końca roku. Ale też idzie nowe, bo pracujemy nad nowym materiałem i właściwie na tym chcemy się skupić.

TT: To kiedy można się czegoś spodziewać?
S: Jak najszybciej. Nagrywamy epkę, czyli to będzie krótsza forma. Może do końca roku się uda.

TT: Oby, czekamy. Smolik i Kev Fox, dziękuję bardzo.

Z artystami rozmawiał Tomasz Tran.