Lekarz i poseł PO, odnosząc się do zarzutów członków Rady Społecznej kołobrzeskiego szpitala, stwierdził, że są one próbą manipulacji opinią publiczną. Według przedstawiciela Rady odpowiedź posła nie przybliża rozwiązania tej sprawy.

Kilka dni temu dwóch członków rady wskazało na, ich zdaniem, niejasne zasady zatrudnienia posła Marka Hoka i preferencyjne umowy z kołobrzeskim szpitalem.

Według parlamentarzysty nieprawdziwe są informacje, jakoby miał zarabiać 100 tys. złotych rocznie w gabinecie w Ustroniu Morskim, czy pełnić dyżury płatne od 900 do 1200 złotych w kołobrzeskim szpitalu:

- Od 2006 roku nie pełniłem żadnego dyżuru lekarskiego ani według tej stawki, ani żadnej innej. Nie pobierałem żadnego wynagrodzenia. Był okres, gdzie byłem potrzebny w kilku miejscach. Jestem lekarzem, więc mogłem wykonywać obowiązki lekarza. Mam na to zgodę marszałka sejmu i kancelarii sejmu.

Zdaniem Henryka Carewicza ze Społecznej Rady Szpitala wyjaśnienia posła nie służą rozwiązaniu sprawy:

- Myślałem, że sytuacja się uspokoi, kiedy pan Marek Hok zwoła konferencję i tonem przekonywającym odpowie. Jak się okazuje większość konferencji była nie na temat. Chciałbym, abyśmy uspokoili ten nastrój i pracowników szpitala, żeby placówka mogła normalnie funkcjonować.

Henryk Carewicz - wojewódzki radny PiS - sprawę wyjaśnienia zatrudnienia posła w szpitalu skierował do komisji zachodniopomorskiego sejmiku. Kołobrzeski szpital podlega samorządowi województwa.

Drugi z członków Rady Społecznej szpitala w Kołobrzegu, Sławoj Kigina, po konferencji posła Marka Hoka wydał specjalne oświadczenie (dźwięk zamieszczony poniżej).

Poseł Marek Hok zadeklarował, że nie jest już związany z kołobrzeską placówką jako jej pracownik. Obecnie pełni dyżury w kołobrzeskim szpitalu uzdrowiskowym.

kk

Czytaj więcej

Posłuchaj

Specjalne oświadczenie Sławoja Kigina w sprawie Marka Hoka