fot. Paweł Chyb
Czterej mieszkańcy zdążyli opuścić piętrowy, murowany budynek z drewnianym dachem przy ulicy Bursztynowej. Pożar gasiło siedem zastępów straży pożarnej.

W chwili przyjazdu strażaków cały budynek był w ogniu.

- Akcja gaśnicza była bardzo niebezpieczna, ponieważ doszło do zawalenia się stropów wewnątrz budynku. Strażacy pracowali z narażeniem zdrowia i życia. Akcja trwała do godziny 2.30. W budynku mieszkały cztery osoby, które znalazły schronienie u swoich bliskich. Nie możemy jeszcze oszacować strat, ale będą one z pewnością bardzo duże, ponieważ budynek spłonął doszczętnie i trzeba będzie go rozebrać - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin starszy kapitan Bartłomiej Góral ze Straży Pożarnej w Koszalinie.

Z budynku strażacy wynieśli butle z gazem. Trwa ustalanie przyczyn pożaru.

Straż pożarną zaalarmował Zygmunt Podsiadło - mieszkaniec Sarbinowa, którego zaniepokoiły dziwne huki dobiegające z podwórza: - Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem łunę pożaru. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem, że płonie budynek przy Bursztynowej. Ogień wzbijał się na 10 metrów. Natychmiast zadzwoniłem na 112 - powiedział naszemu reporterowi.

- Musieliśmy czekać na przyjazd pogotowia energetycznego, które odłączyło prąd. Pożar był już w tak rozwiniętym stadium, że trudno mi to teraz opisać. W mieszkaniu było dużo łatwopalnych materiałów, m.in. odzieży, a drewniany strop się zawalił. Do tego duże zadymienie i pogoda, które nie sprzyjały działaniom ratowniczym - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin dowodzący akcją mł. brygadier Stanisław Budynek.

Akcja gaśnicza w Sarbinowie:





ak/ar

fot. Paweł Chyb
fot. Paweł Chyb
fot. Paweł Chyb
fot. Paweł Chyb
fot. Paweł Chyb

Posłuchaj

Zygmunt Podsiadło, mieszkaniec Sarbinowa starszy kapitan Bartłomiej Góral ze Straży Pożarnej w Koszalinie starszy kapitan Bartłomiej Góral ze Straży Pożarnej w Koszalinie o stanie budynku dowodzący akcją mł. brygadier Stanisław Budynek