Kancelaria Premiera/flickr.com
Premier nie wykluczył, że niektóre niejednoznaczne zapisy ustawy, które budziły kontrowersje między innymi wśród środowisk żydowskich, zostaną sprecyzowane. - Jeśli Trybunał Konstytucyjny tak postanowi, to zrobimy wszystko, żeby zainteresowani nowelizacją ustawy o IPN nie obawiali się, że zostanie zagrożona swoboda wypowiedzi czy działań artystycznych.

Mateusz Morawiecki mówił, że przy okazji zamieszania wokół ustawy o IPN naród polski był często niesłusznie oskarżany o pogrom kielecki czy szykany wobec Żydów w 1968 roku. Jego zdaniem nasz kraj nie może brać odpowiedzialności za te wydarzenia, ponieważ rządzili wtedy komuniści. „Polska może wziąć odpowiedzialność za to, co działo się przed wojną, bo to była suwerenna Rzeczpospolita, jak również za to, co się dzieje teraz. Nie możemy być odpowiedzialni za to, co fasadowe, podległe i zależne od Moskwy państwo PRL przeprowadziło w '68 roku” - mówił Mateusz Morawiecki.

Podpisana przez prezydenta i skierowana przez niego wczoraj do Trybunału nowelizacja ustawy o IPN stanowi, że „każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech”. Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby grzywnie lub ograniczeniu wolności. Śledztwo w takich sprawach wszczynać ma z urzędu prokurator Instytutu Pamięci Narodowej. Przepisy te nie stosują się do działalności artystycznej i naukowej.

IAR/ds