Mateusz Morawiecki mówił, że przy okazji zamieszania wokół ustawy o IPN
naród polski był często niesłusznie oskarżany o pogrom kielecki czy
szykany wobec Żydów w 1968 roku. Jego zdaniem nasz kraj nie może brać
odpowiedzialności za te wydarzenia, ponieważ rządzili wtedy komuniści. „Polska może wziąć odpowiedzialność za to, co działo się przed wojną, bo
to była suwerenna Rzeczpospolita, jak również za to, co się dzieje
teraz. Nie możemy być odpowiedzialni za to, co fasadowe, podległe i
zależne od Moskwy państwo PRL przeprowadziło w '68 roku” - mówił Mateusz
Morawiecki.
Podpisana przez
prezydenta i skierowana przez niego wczoraj do Trybunału nowelizacja
ustawy o IPN stanowi, że „każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje
Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub
współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką
lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne -
będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech”.
Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby grzywnie lub
ograniczeniu wolności. Śledztwo w takich sprawach wszczynać ma z urzędu
prokurator Instytutu Pamięci Narodowej. Przepisy te nie stosują się do
działalności artystycznej i naukowej.
IAR/ds
Mateusz Morawiecki nie wyklucza zmian w ustawie o IPN, jeśli zakwestionuje ją Trybunał Konstytucyjny
Kancelaria Premiera/flickr.com
Premier nie wykluczył, że niektóre niejednoznaczne zapisy ustawy, które budziły
kontrowersje między innymi wśród środowisk żydowskich, zostaną
sprecyzowane. - Jeśli Trybunał Konstytucyjny tak postanowi, to zrobimy
wszystko, żeby zainteresowani nowelizacją ustawy o IPN nie obawiali się,
że zostanie zagrożona swoboda wypowiedzi czy działań artystycznych.