fot. pixabay.com
Ceny akcji portalu społecznościowego Facebook spadły o 7 procent po informacjach o nieuprawnionym wykorzystaniu danych 50 milionów użytkowników w kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Facebook tłumaczy, że został wprowadzone w błąd przez naukowca, który wszedł w posiadanie danych.

Jak poinformowały amerykańskie i brytyjskie media, zajmująca się politycznym konsultingiem firma Cambridge Analytica uzyskała dane o milionach użytkowników Facebooka bez ich zgody. Dane te zostały użyte do przeprowadzenia kampanii w mediach społecznościowych wykorzystującej reklamy, wiadomości i inne formy komunikacji.

Cambridge Analytica została założona między innymi przez byłego doradcę Donalda Trumpa, Steve’a Bannona. Firma uzyskała dane użytkowników Facebooka od urodzonego w Rosji profesora Uniwersytetu Cambridge, Aleksandra Kogana. Stworzył on aplikację z tekstem psychologicznym, którą ściągnęło 270 tysięcy osób. Dzięki niej Kogan uzyskał informacje profilowe uczestników testu i ich facebookowych przyjaciół.

Facebook twierdzi, że działanie naukowca było nieuprawnione i że w 2015 zażądano od niego zniszczenia bazy danych - co jednak nie nastąpiło. Sam Kogan, który współpracował z Uniwersytetem w Petersburgu, poskarżył się w liście do kolegów z Cambridge, że musi dopowiadać na pytania dziennikarzy, czy jest rosyjskim szpiegiem. - Jeśli bym nim był, to byłbym najgłupszym szpiegiem na świecie - zapewnił Aleksander Kogan.

Zarówno on, jak i Cambridge Analytica zostali usunięci z Facebooka. Wielu ekspertów zwraca jednak uwagę, że firma ta prowadziła taką samą działalność jak wiele innych podmiotów komercyjnych i że problemem jest sam Facebook, dla którego dzielenie się danymi jest częścią modelu biznesowego.

IAR/ar