fot. archiwum PRK/Jarosław Ryfun
Kajakarze alarmują, że Słupia nie nadaje się do organizacji spływów. Urzędnicy zapewniają, że wszystko zostanie uprzątnięte.

W najgorszym stanie jest 8-kilometrowy odcinek rzeki Słupi, od Sulęczyna przez Rynnę Sulęczyńską do jeziora Żukowskiego - mówi organizator spływów kajakowych Andrzej Tenderenda: - Oczywiście nie jest to całe osiem kilometrów zawalone drzewami. One leżą na tym odcinku w rożnych miejscach i w różnej ilości - dodaje. 

- Nam też nie chodzi o to, by rzekę całkowicie wyczyścić, tylko usunąć te powalone drzewa, które najbardziej zagrażają życiu. Niektóre drzewa są tak duże i w tak niebezpiecznych miejscach, że nie obędzie się bez użycia ciężkiego sprzętu. Jeśli nie zostaną usunięte, to nikt normalny nie odważy się tam wysłać kajakarzy - wyjaśnia Andrzej Tenderenda.

Pierwsze spływy kajakarze zwykle organizują już pod koniec kwietnia. Uprzątnięciem drzew ma się zająć Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie". Prace zaplanowano na kwiecień.

IAR/ez