fot. Drutex Bytovia
Czarne Wilki pokonały w środę Górnika Łęczna 2:1 (2:0).

To było spotkanie z cyklu tych „za sześć” punktów. Gospodarze po kiepskim starcie na wiosnę potrzebowali punktów by oddalić się od strefy spadkowej. Goście chcieli za wszelką cenę opuścić jedno z ostatnich miejsc w tabeli. Pierwszy kwadrans spotkania toczył się z lekką przewagą gospodarzy, co udowodnił Sebastian Kamiński. Po jego uderzeniu z rzutu rożnego piłka zakręcała w stronę bramki, jednak na posterunku był golkiper gości. Sergiusz Prusak był jednak bezradny w chwile później. W 17. min., dużym zamieszaniu w polu karnym Górnika najwyżej do piłki wyskoczył Janusz Surdykowski i głową skierował piłkę do siatki.

Po stracie gola odważniej do ataku ruszyli goście. Już dwie minuty po golu dla Drutexu Bytovii, niedawny strzelec gola musiał wcielić się w rolę obrońcy i wybił piłkę niemal z linii bramkowej. Bytowianie swoich szans upatrywali w kontrach. Ich taktyka okazała się skuteczniejsza. W 36 minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Janusz Surdykowski, który tym razem pokonał bramkarza gości strzałem z rzutu karnego. Po objęciu prowadzenia 2:0 gospodarze niepotrzebnie się cofnęli, oddając inicjatywę gościom.

Do przerwy zdołali jednak zachować czyste konto. Po zmianie stron goście zaatakowali ponownie i po niespełna 10 minutach gry dopięli swego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Radosław Pruchnik zdobył bramkę kontaktową. Górnik starał się za wszelką cenę wyrównać, ale i Drutex Bytovia miała swoje okazje do zdobycia bramki. W 76 minucie powstało olbrzymie zamieszanie w polu karnym gości, piłkę kilka razy uderzali gospodarze, ofiarnie interweniowali obrońcy i bramkarz Górnika, który po jednym ze strzałów, który trafił go w twarz padł jak długi na murawę. O sporym pechu w tej sytuacji może mówić Kamil Adamek, którego uderzenie z bliska trafiło w słupek.

Za chwilę mogło być 2:2, jednak Tomasz Makowski po ładnym strzale z dystansu minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Futbolówka jeszcze raz znalazła się w bramce Górnika. W 83 minucie umieścił ja tam Adamek, jednak arbiter trafienia nie uznał odgwizdując faul na bramkarzu. Już do końca spotkania Górnik starał się przyspieszać grę, ale gospodarze umiejętnie wybijali ich z rytmu „dowożąc” do końca korzystny wynik.

kk/ar