fot. Twitter
Wicepremier Beata Szydło zapowiedziała, że dziś przedstawi szefowi rządu Mateuszowi Morawieckiemu pomysł, aby Polska interweniowała w sprawie Alfiego Evansa.

Beata Szydło zapowiedziała, że poprosi Radę Ministrów, by Polska zaproponowała pomoc dla rodziców chłopca i zawróciła uwagę opinii publicznej w Europie na to "nieszczęście, które teraz rozgrywa się na naszych oczach". Zdaniem wicepremier, należy nie tylko stworzyć grupę wsparcia dla rodziny Alfiego, ale także - dopóki chłopiec żyje - zrobić wszystko, aby go leczyć. "Dlaczego nie ma takiej możliwości, żeby dać szansę temu dziecku i jego rodzicom? Skoro oni chcą, skoro to dziecko chce, bo żyje, walczy i naprawdę jest wielkim bohaterem. Lekarze mówili, że chłopiec umrze zaraz po odłączeniu od aparatury, a on żyje i walczy, to znaczy, że chce żyć" - mówiła Beata Szydło. Zdaniem wicepremier, powinna zareagować Komisja Europejska i Rada Europejska. "Rzecz niebywała, że dziecko, które żyje i walczy o życie, nie ma możliwości leczenia" - mówiła Beata Szydło. Zaznaczyła, że sprawa jest kolejnym dowodem na to, że w Europie "cywilizacja śmierci zaczyna zwyciężać", a Europa odchodzi od fundamentalnych wartości chrześcijańskich. Wicepremier zwróciła uwagę, że te wartości budowały Europę, dawały jej możliwość rozwoju, a jej obywatelom - bezpieczeństwo.

Ojciec chłopca podziękował za wsparcie polskiemu prezydentowi i Polakom. Thomas Evans skomentował po raz pierwszy wczorajszy wyrok sądu, który odmówił rodzicom prawa przewiezienia dziecka do rzymskiego Szpitala Dzieciątka Jezus. W krótkim oświadczeniu dla dziennikarzy dziękował za wsparcie, które otrzymał podczas batalii sądowej. " Usłyszałem dziś rano, że wypowiedział się prezydent Polski. To coś wspaniałego. Od dłuższego czasu kontaktujemy się z Polakami."- mówił Thomas Evans.
Wczoraj Andrzej Duda przekazał wyrazy wsparcia rodzinie chorego dwulatka. Prezydent podkreślił na Twitterze, że mały chłopiec udowadnia, że cud życia może być silniejszy niż śmierć. „Prawdopodobnie jedyne, czego brakuje to tylko dobra wola osób, które podejmują decyzje. Alfie, modlimy się za ciebie i o twoje zdrowie!” - napisał prezydent na Twitterze. Zaapelował, że Alfie Evans musi zostać uratowany.
Wśród czuwających przed szpitalem byli również polscy emigranci, którzy rozwiesili biało-czerwone flagi.

Alfie Evans cierpi na niezidentyfikowaną chorobę neurologiczną. W poniedziałek lekarze, mimo sprzeciwu rodziców, odłączyli Alfiego od aparatury. Dziecko od ponad doby oddycha, choć z trudem- częściowo samodzielnie. Rodzice chcą, by chłopiec został przewieziony do Watykanu, do tamtejszego szpitala, w celu leczenia i ratowania życia. Wspiera ich papież Franciszek, a rząd w Rzymie, aby przyspieszyć procedury, przyznał chłopcu włoskie obywatelstwo.

Prawnik ojca Alfiego przekonywał w sądzie, że nie podaje w wątpliwość diagnozy szpitala i nie szuka w Rzymie uleczenia. Podkreślał jednak, że "nie można mówić, że życie ludzkie jest daremne, bo jakość życia nie jest uważana za wystarczającą". Przedstawiciele szpitala mówili przed sądem, że dalsza terapia Alfiego "nie jest w jego najlepszym interesie, może być nie tylko daremna, ale także nieludzka". Ich zdaniem, transport może mu dodatkowo zaszkodzić.

Wcześniej sąd niższej instancji orzekł, że Alfie nie powinien być zabrany do Włoch, a lekarze i rodzice powinni wspólnie ustalić, jak dziecko spędzić ma ostatnie chwile. Lekarze zajmujący się Alfim twierdzili, że najlepszym rozwiązaniem jest pozostawienie dziecka na oddziale. We wtorek sędzia poprosił, by rozważyli przeniesienie Alfiego do domu.

Sprawa Alfiego Evansa i walka jego rodziców o życie dziecka wywołała poruszenie na całym świecie. Przed szpitalem w Liverpoolu, gdzie leży Alfie Evans, protestują codziennie setki osób, by wesprzeć walkę rodziców o życie chłopca. Już 200 tysięcy osób podpisało się w internecie pod petycją do królowej Elżbiety II i brytyjskiego parlamentu, w której proszą i interwencje w sprawie dwulatka, którego ojcu sąd odmówił zgody na przetransportowanie do Włoch. W petycji napisano, że "brytyjski sąd wydał wyrok nakazujący: zabicie Alfiego w szpitalu (...) poprzez zaprzestanie podtrzymywania życia". Nakazał też "utrzymanie dnia i godziny zabicia chłopca w tajemnicy, aby uniknąć protestów i przeszkód". Te decyzje autorzy petycji nazywają "okrutnymi" i wskazują, że brytyjscy sędziowie "uzurpują sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci obywateli".

IAR/ar/ds