Krzysztof Bondaryk powiedział, że w ABW pracował od listopada 2007 roku,
a szefem Agencji był do stycznia 2013 r. Jak mówił, po raz pierwszy
dowiedział się o sprawie Amber Gold prawdopodobnie w marcu, kwietniu
2012 r.
- W marcu 2012 r. dowiedziałem się o zamiarze
powstania nowej linii lotniczej, która miała rozpocząć działalność od 1
kwietnia 2012 r. Zainteresowała mnie ta informacja, poprosiłem podległe
mi jednostki analityczne o przygotowanie informacji nt. tej inicjatywy - powiedział Bondaryk. - Uzyskałem
wiedzę, czym jest OLT, że należy do Amber Gold i że wiedza o
właścicielach jest bardzo niewielka. Następnie poleciłem pogłębiać
wiedzę – dodał.
Zaznaczył, że oferta Amber Gold była
promowana w mediach i posługiwano się certyfikatami z sugestią, że
istnieją zasoby złota odpowiadające lokatom. - W maju 2012 r.
delegaturze stołecznej udało się stwierdzić, że nie ma złota, czyli to,
co publicznie było oferowane klientom - inwestycje oparte o certyfikat, o
złoto, handel, kursy złota czy zyski z tzw. lokat w złoto -
prawdopodobnie jest oszustwem - powiedział b. szef ABW.
Małgorzata Wassermann przytoczyła notatki, w których były informacje dotyczące zagrożenia wynikającego z przejęcia przez Amber Gold upadającej linii lotniczej OLT. - Te notatki, które pochodzą z sierpnia, to są notatki, które mówią o wejściu w biznes lotniczy, o tym, że ten biznes będzie przestępstwem, o tym, że pracownicy zdają sobie sprawę, że założenia są nierealne i być może będzie on służył do prania brudnych pieniędzy - mówiła Wassermann. Zwracała też uwagę, że lotnisko w Gdańsku nie aresztowało ostatniego samolotu b. właściciela linii lotniczych JetAir (m.in. na bazie tych linii powstały OLT) Krzysztofa Wicherka, który - jak podkreśliła przewodnicząca - był bankrutem, a samolot może służyć do przewozu pieniędzy dla Marcina P. do Hamburga.Świadek K. Bondaryk przyznał, że w sierpniu 2012 roku odbył rozmowę z premierem Tuskiem na temat spółki #AmberGold. : Możliwe, że w tej rozmowie poruszony został wątek pracy Michała Tuska w OLT, jednak nie jestem sobie w stanie tego przypomnieć. pic.twitter.com/gXmWs7mCXN
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 16 maja 2018
Były
szef ABW został też zapytany, skąd Marcin P. miał pieniądze. Bondaryk
mówił, że część z nich mogła pochodzić z poprzednich przedsięwzięć
Marcina P. np systemu Multikasy (pod tym szyldem działała od 2002-2004
r. firma, w której władzach zasiadał Marcin P.; przyjmowała od klientów
opłaty za prąd, gaz, telefon itp.; po dwóch latach działalności okazało
się, że pieniądze przestały trafiać na konta elektrowni, gazowni itp.). -
Być może część pochodziła z pożyczek rodzinnych, być może z innych źródeł - mówił Bondaryk. Dodał, że postępowanie w tej sprawie nie zostało zakończone do czasu jego odejścia z ABW.
Wassermann
dopytywała, co zatem ABW udało się ustalić w sprawie Amber Gold.
Bondaryk zastrzegał, że on znał sprawę od wiosny 2012 roku, bo
wcześniejsze notatki funkcjonariuszy nie wyszły poza niski szczebel, bo
ich zwierzchnicy uznawali, że nie jest to sprawa dla ABW.
- Udało
nam się określić przepływy finansowe, udało nam się przerwać
działalność przestępczą i na tyle ile zostało zabezpieczyć mienie, w tym
złoto - powiedział b. szef ABW. Przyznał, że Agencja początkowo
przeszacowała liczbę poszkodowanych w aferze, wskazując na kilkadziesiąt
tysięcy, nie doszacowała natomiast strat finansowych, bo szacowała je
na 25 milionów zł. - Było więcej pieniędzy, natomiast mniej pokrzywdzonych - dodał.
24
maja 2012 r. Bondaryk - wówczas szef ABW - wysłał notatkę m.in. do
prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz
ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18
ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i
międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji
Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do
należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych
dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
- Kontekst
sytuacji był taki, że należało poinformować najwyższe władze w kraju o
możliwości zaistnienia tego oszustwa, które by skutkowało z jednej
strony bankructwem linii OLT, także w trakcie Euro oraz dużymi kosztami
społecznymi - powiedział.
Gen. K. Bondaryk: Przełożony bierze odpowiedzialność za podległych mu funkcjonariuszy. Każdy ma coś sobie do zarzucenia. Przyznaje, że można było szybciej prowadzić czynności śledcze. Co mogłem zrobić to zrobiłem.#AmberGold pic.twitter.com/bYlZpxNeME
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 16 maja 2018
Przyznał, że Jacek Rostowski
początkowo z dużą rezerwą odniósł się do sprawy, a wagę problemu docenił
dopiero po pewnym czasie. Sam Bondaryk natomiast uważał, że należy w
sprawie Amber Gold zwiększyć wysiłek aparatu skarbowego i jeszcze
wcześniej rozmawiał na ten temat z generalnym inspektorem informacji
finansowej Andrzejem Parafianowiczem. Poseł Krajewski pytał, czy świadek
pamięta zainteresowanie ówczesnego premiera Donalda Tuska sprawą Amber
Gold przed 24 maja 2012 roku. - Nie miałem takiego sygnału - odpowiedział Bondaryk.
Posłowie
pytali też, czy Tusk interesował się sprawą z uwagi na współpracę jego
syna Michała z liniami lotniczymi OLT Express. Bondaryk odpowiedział, że
ten wątek się nie pojawiał, a ABW we wczesnym etapie nie wiedziała o
pracy Michała Tuska dla OLT.
„Marcin P. próbował skierować zainteresowanie na M. Tuska, by skompromitować aparat państwowy”.
źródło: TVP Info