fot. ms.gov.pl
Kuratorki miały kontrolować sytuację w rodzinie, w której doszło do maltretowania dwóch chłopców. Według śledczych z Koszalina, nie dopełniły jednak swoich obowiązków bądź też źle je wykonywały i pośrednio doprowadziły do tego, że doszło do tragedii.

Kuratorkom - zawodowej Aleksandrze P. i społecznej Barbarze K. - grożą po trzy lata więzienia. Kobiety nie przyznały się do winy. Obie jakiś czas temu zrezygnowały z pracy w sądzie w Drawsku Pomorskim.

W koszalińskim sądzie toczy się natomiast proces matki chłopców i jej konkubenta. Oskarżeni są o usiłowanie zabójstwa dwóch synów i znęcanie się nad nimi ze szczególnym okrucieństwem. Konkubent jest dodatkowo oskarżony o gwałty na dzieciach.

Pierwotnie oboje mieli odpowiadać za znęcanie się nad chłopcami. Oskarżeni uzgodnili z prokuraturą rejonową w Drawsku, że dobrowolnie poddadzą się karze. W sprawie interweniował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jako Prokurator Generalny w lutym minionego roku polecił wycofanie z sądu aktu oskarżenia przeciwko Katarzynie W. i Markowi K. Stanowisko stracił szef drawskiej prokuratury. Sprawa trafiła do prokuratury w Gdańsku, która zgromadziła dodatkowy materiał dowodowy, co pozwoliło na zmianę zarzutów.

Dramat dzieci rozgrywał się w hostelu dla ofiar przemocy w Drawsku Pomorskim, gdzie matka mieszkała z konkubentem i chłopcami. Sprawa wyszła na jaw w 2016 roku, kiedy siedmioletni Marcel w stanie krytycznym trafił do szpitala. Okazało się, że również jego starszy brat był bity.

Kontrola w ośrodku, zlecona w 2016 roku przez wojewodę, wykazała wiele nieprawidłowości. Chodzi m.in. o brak nadzoru - nikt nie interesował się sytuacją rodzin. Wyniki kontroli pokrywały się z wnioskami komisji powołanej przez starostę drawskiego. Pracę stracili dyrektor ośrodka i jego zastępca.

Marcel i jego starszy o rok brat są w rodzinie zastępczej. Matce chłopców i konkubentowi grozi dożywocie.

ak/ar

Czytaj więcej