fot. twitter.com/poliziadistato
Do tragedii doszło we wtorek. Dotychczas odnaleziono 38 zabitych i 16 rannych.

Prowadzący śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy prokurator Genui Francesco Cozzi powiedział, że wbrew dotychczasowym szacunkom w rumowisku może znajdować się jeszcze nie 10, a nawet 20 ofiar. Szacunek ten oparł na liczbie zgłoszeń osób zaginionych, które miały jechać w czasie katastrofy wiaduktem, ale nie dotarły do celu i nie ma z nimi żadnego kontaktu.

Nie jest jasne, ile samochodów znajdowało się w chwili katastrofy na 200-metrowym odcinku wiaduktu, który się zawalił. Zgodnie z najnowszymi szacunkami, mogło ich być 35, a nie 30, jak podawano dotychczas.

Prokurator Cozzi dodał, że na razie śledztwo nie dotyczy odpowiedzialności konkretnych przedsiębiorstw i osób za katastrofę. Włoski rząd obwinia za nią prywatne firmy zarządzające autostradami.

Wicepremier i szef MSW Matteo Salvini odwiedził dzisiaj w Genui rannych w szpitalu i pracujące bez przerwy ekipy ratunkowe na miejscu katastrofy. W rozmowie z dziennikarzami zarzucił firmom zarządzającym autostradami obojętność wobec tragedii, za którą ponoszą odpowiedzialność. - Jeśli rząd wczoraj przeznaczył na natychmiastową pomoc 5 milionów euro, to na ich miejscu położyłbym na stole pół miliarda na pomoc rodzinom ofiar, miastu i mieszkańcom Genui - powiedział Salvini. Dodał, że spółki te w ubiegłym roku otrzymały ponad 3 miliardy euro opłat za przejazd autostradą, a ich czysty zysk przekroczył miliard euro. Wyraził oburzenie, że karetki pogotowia i inne pojazdy zmierzające na miejsce katastrofy musiały płacić za korzystanie z autostrad.

IAR/ar

Czytaj więcej