fot. TVP Info
Mężczyzna, niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo młodej dziewczyny, spędził w więzieniu 18 lat. Mężczyzna spotkał się z dziennikarzami przy okazji premiery książki „25 lat niewinności. Historia Tomasza Komendy”.

To, co przeżył w więzieniu, Tomasz Komenda nazywa koszmarem i piekłem. - Karaluchy i szczury, których jest w zakładach karnych cała masa, miały większe prawa niż ja - mówił były więzień. - Ja ze swoimi zarzutami nie miałem żadnych praw. Wielokrotnie byłem bity i łamany. Kiedy współwięźniowie okładali mnie na spacerniaku, strażnicy odwracali głowy, kiedy szedłem po pomoc do psychologa, ten zamiast słuchać mnie podlewał kwiatki, wycierał kurze, przekładał akta. Żeby żyć musiałem ostatni kłaść się spać i pierwszy się budzić. Trzy razy współwięźniowie odcinali mnie ze sznura, choć nie wiem po co to robili, bo wszyscy życzyli mi śmierci - opowiadał Tomasz Komenda.

Choć od wyjścia na wolność minęło już 5 miesięcy, mężczyzna przyznał, że do tej pory nie usłyszał słowa "przepraszam". Tomasz Komenda uczy się żyć na nowo, latem wyjechał na pierwsze od 18 lat wakacje, jednak - jak mówił - koszmar, który przeżył, nie pozwala o sobie zapomnieć. - Nie mogę spać, budzę się nocami zlany potem, ja tego nie chcę, ale to samo wraca. Korzystam z psychologów i jeszcze dług będę korzystał i jeszcze długa walka przede mną, ale wiem że dam radę, bo mam rodzinę - mówił Tomasz Komenda. Dodał, że jest zwycięzcą.

Niesłusznie skazany ma czas do maja przyszłego roku, aby złożyć do wrocławskiego Sądu Okręgowego wniosek o odszkodowanie. Jak tłumaczy jego pełnomocnik, adwokat Zbigniew Ćwiąkalski, chodzi o 18 milionów złotych. - To jest zniszczone całe młode życie, kiedy człowiek w to życie wchodzi, kiedy zakłada rodzinę, kiedy zaczyna normalnie funkcjonować - mówił adwokat. - Poza tym, jeżeli uwzględnić 6570 dni, które spędził w zakładzie karnym, to jeżeli kwotę 18 milionów złotych, czyli po milionie za każdy rok spędzony w zakładzie karnym, przeliczy się, to wypada około 2700 złotych za każdy dzień pobytu - wyjaśnił prawnik. Zbigniew Ćwiąkalski zapowiedział, że wniosek o odszkodowanie trafi do sądu do końca roku.

IAR/ar

Czytaj więcej