fot. archiwum PRK/Jarosław Rochowicz
W najbliższych dniach do szczecineckiego sądu trafi wniosek o ukaranie Marcina Bedki, który podczas kampanii wyborczej wykorzystywał samochód z nagłośnieniem.

Kandydat podczas jazdy po mieście emitował komunikaty dotyczące władz Szczecinka. Grzegorz Grondys, komendant miejscowej straży miejskiej twierdzi, że radny i niedoszły burmistrz złamał przepisy dotyczące ochrony środowiska, a wcześniej był o tym informowany: - Z przedstawicielami każdego komitetu wyborczego prowadziliśmy rozmowy. Zostały one zrozumiane i przyznano nam rację. Doprowadziło to do tego, że mieliśmy stosunkowo spokojną kampanię wyborczą – bez potrzeby większych ingerencji. Pan Bedka natomiast nie zrozumiał pouczenia.

Zdaniem Marcina Bedki działania strażników miejskich są polityczną rozgrywką zleconą przez szczecinecki ratusz: - Pana burmistrza i wiceburmistrza to zabolało. Teraz dowiedziałem się, że popełniłem przestępstwo. Co bardziej zabawne, kiedy zapytałem, na jakiej podstawie, to stwierdzili, że na podstawie notatki z monitoringu. Monitoring nie ma nagłośnienia, więc o co chodzi? Wiadomo - kopnąć niepoprawnych.

Za używanie nagłośnienia w przestrzeni publicznej grozi nawet pięć tysięcy złotych grzywny.

ms/rż

Posłuchaj

Marcin Bedka, były szczecinecki radny Grzegorz Grondys, komendant szczecineckiej straży miejskiej