fot. archiwum PRK
Trzy rzuty karne, trzy czerwone kartki i remis 2:2 to najkrótszy bilans rywalizacji Bytovii Bytów z Termalicą Nieciecza. Bytowianie wrócili w tym meczu „z dalekiej podróży”, odrabiając dwubramkową stratę.

Goście w minionym sezonie grali jeszcze w ekstraklasie, w tym są ostatnią drużyna nad strefą spadkową. Czarne Wilki są wyżej w tabeli, ale w pierwszej połowie to rywale mieli więcej sytuacji z gry. Już w 6. minucie Michał Skóraś pomylił się w dogodnej sytuacji. Ataki gości trwały dalej i w 25. minucie za zagranie ręką w polu karnym sędzia podyktował pierwszego w meczu karnego. Przy okazji ukarał Macieja Dampca z Bytovii żółtą kartką. Pewnym egzekutorem jedenastki był Piotr Wlazło. Po chwili Dampca już nie było na boisku, gdyż sfaulował wychodzącego na pozycję rywala.

Termalica wykorzystała grę z przewagą jednego zawodnika doskonale i tuż przed przerwą Roman Gergel po strzale z ostrego kąta w długi róg podwyższył na 2:0 dla Słoni. Po zmianie stron poprzeczka uratowała Bytovię przed utratą trzeciej bramki i to wreszcie podziałało na zawodników Adriana Stawskiego. Gospodarze zaczęli grać szybciej i agresywniej. W 50. minucie po szarży gospodarzy Artiom Putiwcew zatrzymał akcję faulem tuż przed polem karnym i zobaczył czerwony kartonik. Siły się wyrównały.

Osiem minut później gospodarze grali już z przewagą jednego zawodnika. Drugą żółtą kartkę obejrzał Dominik Sadzawicki, sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie na gola zamienił Łukasz Wróbel.

To dodało sił bytowianom. Na bramkę Termaliki sunęły ataki, szkoda tylko, że brakowało celnego wykończenia akcji. W 69. minucie po główce gospodarzy piłka minimalnie minęła bramkę. W 77. minucie kolejną akcję gospodarzy kolejnym faulem przerwali goście. Do piłki podszedł Maksymilian Hebel, który chwilę wcześniej wszedł na boisko. Przymierzył niezwykle dokładnie, obok muru, ale wprost do bramki.

Czarne wilki wyrównały, do końca meczu pozostawał kwadrans, ale gospodarzy nie zadowalał jeden zdobyty punkt. Po kolejnej akcji kolejny faul w polu karnym gości poskutkował rzutem karnym. Po raz drugi w meczu do jedenastki podszedł Wróbel, zmylił bramkarza, ale uderzył w słupek.

Jeszcze w doliczonym czasie gry Michał Jakóbowski minimalnie minął się z piłką w polu bramkowym gości. Po chwili sędzia odgwizdał koniec meczu.

kk/rz