fot. archiwum prk24.pl
Do wypadku doszło w sobotę w Jezierzycach (powiat słupski). Młodemu kierowcy postawiono zarzuty spowodowania wypadku oraz kradzieży samochodu.

Chłopak został dzisiaj przesłuchany przez policję.

- W tej chwili kluczowe jest ustalenie skali obrażeń kończyn jednego z rannych nastolatków. Jeżeli biegły uzna, że poszkodowany ma obrażenia ciężkie, to sprawcy może grozić nawet do 8 lat więzienia - powiedział nadkomisarz Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.

Z ustaleń słupskiej policji wynika, że siedemnastolatek, który nie ma prawa jazdy, w sobotni wieczór ukradł samochód jednemu z członków rodziny. Podczas przejażdżki wjechał w przystanek autobusowy, na którym znajdowało się sześć osób. 15- i 16-latek trafili do szpitala. Starszy z chłopców z niegroźnymi potłuczeniami został zwolniony do domu. Młodszy doznał skomplikowanego złamania otwartego nogi i został przetransportowany do szpitala w Gdańsku.

mp/ar

Posłuchaj

nadkomisarz Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji