fot. archwium PRK
Maciej Bejnarowicz, przewodniczący komisji rewizyjnej, wskazywał m.in. na nieprawidłowości w procesie weryfikacji, czy wnioskodawca rzeczywiście mieszka pod wskazanym adresem. Zdaniem miejskich urzędników wszystko było zgodne z prawem.
Tuż po wyborach część radnych podejrzewała, że
przy uzupełnianiu spisu wyborców mogło dojść do nieprawidłowości. Tę sprawę skontrolowała delegatura Krajowego Biura Wyborczego w
Koszalinie. Błędów nie stwierdzono. Komisja rewizyjna uważa jednak, że doszło do nieprawidłowości. Część radnych nie wyklucza, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.
- W kilkunastu przypadkach sekretarz miasta sama zadecydowała, czy jakaś osoba mieszka pod wskazanym adresem czy nie, zwalniając się przy tym z procedury tzw. wizji lokalnej. Wątpliwości budzi także to, że w większości przypadków druki wypisywała pani sekretarz - mówi Maciej Bejnarowicz.
Ewa Pełechata, sekretarz Kołobrzegu, twierdzi, że wnioski z pracy komisji mają przyczynić się do usprawnienia kwestii aktualizacji spisów wyborców w przyszłości: - Czynności, które wykonywał urząd były zgodne z prawem. Staraliśmy się jak mogliśmy, by umożliwić społeczeństwu udział w wyborach.
Szef zespołu kontrolnego Kamil Barwinek wyjaśnił, że radni czekają na oficjalne ustosunkowanie się władz miasta do wyników kontroli, a następnie zajmą się tym tematem podczas sesji: - Sprawa może zostać skierowana do prokuratury. My nie jesteśmy od tego, żeby ustalać, czy faktycznie pani sekretarz wypełniała te wnioski i podpisywała się za kogoś.
kk/ar/rż