fot. Marcelina Marciniak
W związku ze strajkiem nauczycieli, w mieście zostały zamknięte aż do odwołania wszystkie przedszkola.

Dzisiaj rodzice przyprowadzili swoje dzieci do jednego z przedszkoli i domagali się, by nauczyciele zaopiekowali się ich pociechami.

Jak zaznaczyli, ich cierpliwość znajduje się już na granicy wytrzymałości: - Nie mamy z kim zostawić naszych dzieci. Nie każdy ma dziadków, niektórych nie stać na opiekunkę. Protest trwa już dwa tygodnie. Urlopy nam się już skończyły, a przecież w lipcu również będziemy musieli wziąć wolne - wtedy są przecież wakacje i przedszkola są zamknięte.

Prezydent Piotr Jedliński powiedział, że miasto nie jest w stanie zapewnić dzieciom odpowiedniej opieki i właśnie z tego powodu wszystkie przedszkola zostały zamknięte: - Nie mamy możliwości uruchomienia zajęć i ich zabezpieczenia. To jest dla wszystkich trudna sytuacja. Po prostu nie dopuszczę do tego, by dzieci przychodziły do przedszkola i nie miały zagwarantowanej opieki.

Przewodnicząca komitetu strajkowego Dorota Klinkowska dodała, że w placówce protestują wszyscy nauczyciele: - Nasz strajk jest zgodny z prawem. Nie możemy zapewnić opieki dzieciom, bowiem każdy nauczyciel wpisany jest na listę strajkową, a nikt inny nie ma prawa ani kompetencji, by przebywać z dziećmi bez naszej obecności.

Na miejsce protestu została również wezwana policja. Funkcjonariusze jednak nie podjęli interwencji.

mm/rż

fot. Marcelina Marciniak

Posłuchaj

Dorota Klinkowska, przewodnicząca komitetu strajkowego w jednym z przedszkoli Piotr Jedliński, prezydent Koszalina protestujący rodzice