fot. Mateusz Sienkiewicz
Strażacy kolejną godzinę dogaszają pożar. Po zakończeniu akcji gaśniczej pracę rozpoczną policjanci.

Trwa dogaszanie pożaru. W krytycznym momencie, na miejscu pracowały 22 zastępy strażaków.

- Na miejscu mamy około 80 ratowników - policja, straż miejska i karetka pogotowia. Nikomu nic się nie stało. Zakład cały spłonął. Moim zdaniem nie było wybuchów, być może na początku coś się działo, ale nie stanowiło to zagrożenia dla mieszkańców, pracowników a także ratowników. Z zebranych informacji i z przeprowadzonego rozpoznania - wszyscy się ewakuowali - relacjonował rano Polskiemu Radiu Koszalin starszy brygadier Adam Serafin komendant powiatowy Straży Pożarnej w Szczecinku.

Nadkomisarz Tomasz Bykowski ze szczecineckiej policji dla Polskiego Radia Koszalin: - W momencie kiedy pożar będzie ugaszony i nie będzie już żadnego niebezpieczeństwa będziemy mogli wejść na teren pogorzeliska i wykonać czynności procesowe. Nie mamy żadnych informacji, żeby komuś coś się stało. Na szczęście nie było żadnej nocnej zmiany - na miejscu był tylko stróż i jeden pracownik, którzy zauważyli pożar i go zgłosili. Dlatego po prostu nie ma żadnych osób poszkodowanych.

Czarny dzień dla lokalnego rynku pracy

Przez pożar 250 osób w kilka minut straciło źródło utrzymania. Zdaniem przedstawicieli miejskich i powiatowych służb, którzy wzięli udział w posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego, to czarny dzień dla lokalnego rynku pracy.

Zespół zarządzania kryzysowego zwołano, aby ustalić szczegóły wsparcia dla pracowników doszczętnie zniszczonego zakładu. Pojawił się na nim także Leopold Pączka, właściciel fabryki opakowań. Zaapelował o pomoc dla osób, które straciły źródło utrzymania siebie i swoich rodzin: - Do tej pory wszystkie pieniądze mieli wypłacone. Ale w przyszłości będą bez pracy i finansów. Z tych 250 osób wielu pracowało ze mną od samego początku, czyli przez 25 lat.

Wsparcie dla pracowników zaoferowały już Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Deklarację pomocy złożyło także Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej. Bo jak mówi Maciej Batura, z-ca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinku, pożar zakładu dotknął przede wszystkim pracowników chronionych: - Był to ostatni zakład pracy chronionej na terenie powiatu szczecineckiego. Znalezienie pracy dla tych osób, z których część ma bardzo poważne dysfunkcje, będzie bardzo ciężkie.

Fabryka spłonęła doszczętnie - także budynek biurowy. Nad dogaszaniem pożaru na obszarze 17 tysięcy metrów zakładu produkcji opakowań pracuje wciąż kilkanaście zastępów straży pożarnej. Akcja może potrwać do późnych godzin wieczornych.

Dotychczasową akcję strażaków podsumował w rozmowie z Aleksandrą Kupczyk w popołudniowym „Studiu Bałtyk” mł. kpt. Tomasz Kubiak, rzecznik prasowy KWPSP w Szczecinie. Rozmowy można wysłuchać poniżej.

ak/ms/jr/ar

fot. Mateusz Sienkiewicz
fot.
fot.
fot. Mateusz Sienkiewicz
fot. Mateusz Sienkiewicz
fot. Mateusz Sienkiewicz
fot. Mateusz Sienkiewicz

Posłuchaj

Mieszkańcy pobliskiego osiedla: starszy brygadier Adam Serafin komendant powiatowy Straży Pożarnej w Szczecinku: Nadkomisarz Tomasz Bykowski ze szczecineckiej policji dla Polskiego Radia Koszalin: Leopold Pączka, właściciel fabryki opakowań Maciej Batura, z-ca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinku rozmowa Aleksandry Kupczyk z mł. kpt. Tomaszem Kubiakiem, rzecznikiem prasowym KWPSP w Szczecinie