fot. Christoph Scholz/Wikimedia
Unia Europejska czeka na ustępstwa Wielkiej Brytanii, bez nich nie będzie porozumienia między Brukselą a Londynem w sprawie brexitu. Niecałe 4 tygodnie pozostały do planowanego na 31 października wyjścia Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty, a w negocjacjach wciąż panuje impas.

Do przełomu nie doprowadziły propozycje brytyjskiego rządu. Chodziło o uregulowanie po brexicie sytuacji na granicy między Irlandią Północną należącą do Wielkiej Brytanii, a Republiką Irlandii, krajem członkowskim Unii. Bruksela chce gwarancji, że po brexicie nie będzie kontroli na Zielonej Wyspie.

Przedstawiciele 27 krajów i unijnych instytucji zaakceptowały propozycje Londynu tylko w jednym punkcie- by Irlandia Północna została podporządkowana unijnym regulacjom i kontrolom towarów rolnych, spożywczych i przemysłowych. Bruksela odrzuciła natomiast możliwość wyłączenia Irlandii Północnej z unii celnej. Za nierealistyczny uznała pomysł kontroli celnych bez infrastruktury na granicy, bo - jak argumentuje - nie ma takich technologii.

Nie chce się też zgodzić na to, by specjalne uregulowania były tylko na 4 lata i potem to lokalne władze w Belfaście decydowałyby o tym, czy je przedłużyć czy zakończyć. To - jak mówią unijni dyplomaci - byłoby rozwiązanie czasowe, dyskryminujące władze w Dublinie, a chodzi o to, by rozwiązania były trwałe.

W rozmowach Brukseli z Londynem kluczowe będą najbliższe dni - jeśli miałoby dojść do porozumienia to ostatnią szansą jest unijny szczyt zaplanowany na 17 i 18 października. Jeśli kompromisu nie będzie, to znaczy - jak mówi 27-mka - jeśli Wielka Brytania nie złagodzi stanowiska, wtedy konieczne będzie ponowne, już trzecie, opóźnienie brexitu.

IAR/rż