fot. Renata Pacholczyk
Pogotowie do chłopaka, będącego pod wpływem alkoholu i z raną głowy, wezwali policjanci. Nastolatek wobec funkcjonariuszy zachowywał się agresywnie, używał słów wulgarnych, a jednemu z ratowników zadał cios nogą w brzuch. 17-latek, po wytrzeźwieniu, przyznał się do winy.

Dziś w białogardzkim sądzie odbyła się rozprawa sądowa w trybie przyspieszonym. Wyrok jednak nie zapadł. Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Białogardzie. Napastnikowi grozi grzywna, rok więzienia albo dozór policyjny.

Uderzony przez 17-latka ratownik nie doznał większego uszczerbku na zdrowiu.

Pokrzywdzony ratownik Leszek Kuchmecki powiedział Polskiemu Radiu Koszalin, że jego zawód to dziś wielkie ryzyko: - Noc sylwestrowa to specyficzny czas. Pacjenci zazwyczaj są pod wpływem alkoholu lub innych używek. Nigdy nie wiadomo, co taka osoba jest w stanie nam zrobić. Czy będzie to tylko agresja słowna, czy rękoczyny, czy też użycie jakiegoś groźnego narzędzia, np. noża. Sytuacje są różne i na większość jesteśmy przygotowani, ale wszystkiego przewidzieć się nie da.

Paulina Targaszewska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, potwierdza, że sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu ratowników medycznych zdarza się coraz więcej: - Jesteśmy zbulwersowani zarówno tym, jak i innymi atakami na ratowników medycznych. W minionym roku takich ataków, w których musiała interweniować policja, było ponad siedemdziesiąt. Liczymy na to, że każdy z tych napastników otrzyma surową karę.

rp/ar

Posłuchaj

pokrzywdzony ratownik Leszek Kuchmecki Paulina Targaszewska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie