Policjanci ze Szkoły Policji w Słupsku uratowali półtorarocznego chłopca | Źródło: KMP Słupsk
Mały Olek zakrztusił się podczas jedzenia i przestał oddychać. Podjęte przez jego matkę działania ratownicze nie przynosiły rezultatu. Na jej wołanie o pomoc zareagowali policjanci kom. Sylwester Siembrzuch i sierż.szt. Paweł Baran.
- Podczas przerwy w służbie, kom. Sylwester Siembrzuch i sierż. szt. Paweł Baran szli na parking, do jednego z samochodów. Usłyszeli z pobliskiego parkingu dramatyczny krzyk
kobiety z apelem o ratunek dla jej synka. Natychmiast
przeskoczyli przez płot i kilkanaście metrów dalej udzielili skutecznej,
ratującej życie chłopca, pierwszej pomocy - mówi Piotr Kozłowski, rzecznik prasowy Szkoły Policji w Słupsku.
Do zdarzenia doszło na parkingu, przed blokiem mieszkalnym, który
sąsiaduje z obiektami Zakładu Wyszkolenia Strzeleckiego słupskiej Szkoły
Policji.
- „Zauważyłam jakieś osoby za płotem, zaczęłam jak najgłośniej krzyczeć „pomocy!”. Dwóch policjantów bez mrugnięcia okiem przeskoczyło przez bardzo wysoki płot. Obaj pomogli podejmując pierwszą pomoc. Stres sięgał zenitu, a panowie okazali niezwykła opanowanie i spokój. Chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować i wyrazić wielką wdzięczność za to, że są ludzie, którzy tak służą pomocą” - napisała w liście do komendanta szkoły insp. Jacka Gila pani Małgorzata, mama 1,5 rocznego Aleksandra.
jż/ar