fot. pixabay.com
Prawie 31 tysięcy ofiar śmiertelnych oraz 664 tysiące zakażonych - takie najnowsze dane podaje amerykański Uniwersytet Johna Hopkinsa, zajmujący się monitorowaniem pandemii koronawirusa.

Większość ofiar, 20 tysięcy, to Europejczycy. Najgorsza sytuacja nadal panuje we Włoszech i w Hiszpanii, a w Stanach Zjednoczonych gwałtownie rośnie liczba zarówno ofiar jak i zakażonych.

Jedna trzecia ofiar na świecie to Włosi. W ich kraju zmarło ponad 10 tysięcy osób. W Hiszpanii liczba ofiar dochodzi do 6 tysięcy. Hiszpański rząd ma dzisiaj zdecydować o wprowadzeniu kolejnych restrykcji. Pracownicy, którzy nie są niezbędni w swoich przedsiębiorstwach mają zostać w domach na co najmniej dwa tygodnie.

Nadal pogarsza się sytuacja w Stanach Zjednoczonych. W ciągu zaledwie dwóch dni podwoiła się liczba ofiar i teraz wynosi już ponad 2 tysiące osób. Prezydent Donald Trump wycofał się z pomysłu objęcia kwarantanną Nowego Jorku, gdzie sytuacja jest najgorsza, ale lokalne władze zaapelowały, by odłożyć wszystkie niezbędne podróże o co najmniej dwa tygodnie i zostać w domach.

W Wielkiej Brytanii premier Boris Johnson ostrzega, że sytuacja jeszcze się pogorszy, a główny medyk kraju mówi, że jeśli liczba ofiar COVID-19 będzie niższa od 20 tysięcy, „to i tak będzie to sukces”. Pierwszą ofiarę zanotowała Nowa Zelandia, gdzie zmarła 70-letnia kobieta u której pierwotnie zdiagnozowano grypę.

W Japonii zanotowano rekordowy jak na ten kraj wzrost liczby zakażonych o 68 osób. W Izraelu zainfekowanych jest już niemal 4 tysiące. Australijskie władze z kolei twierdza, że widać pierwsze oznaki spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa w ich kraju.

Portugalia tymczasem przyznała prawo pobytu wszystkim migrantom, którzy starali się o to w ostatnim czasie.

IAR/rż