fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
„COVID Voice Detector” został opracowany przez naukowców z pittsburskiego Carnegie Mellon University. Sami twórcy zastrzegają, że nie jest to precyzyjne narzędzie diagnostyczne, ale dodają też, że ciągle się „uczy”. Sztuczna inteligencja, oparta na algorytmie rozpoznawania mowy, czerpie z bazy dźwiękowej kaszlu, wydawanego przez chorujących na COVID-19 z całego świata.

Osoba, która podejrzewa, że jest zarażona koronawirusem, powinna pobrać tę aplikację na swój smartfon, uruchomić ją, a potem zakaszleć do mikrofonu w telefonie. Wtedy sztuczna inteligencja przeanaizuje dźwięk i podpowie, czy trzeba się obawiać najgorszego. Ale tę wstępną diagnozę koniecznie musi potwierdzić lekarz, robiąc test na obecność koronawirusa. Przynajmniej na obecnym etapie rozwoju projektu. Naukowcy przyznają bowiem, że narzędzie jest w fazie eksperymentalnej, choć algorytm uczy się tym szybciej, im więcej otrzymuje próbek dźwiękowych.

W stworzenie aplikacji zaangażowała się Rita Singh z Instytutu Technologii Lingwistycznych w Carnegie Mellon, która od lat, przy użyciu sztucznej inteligencji, analizuje mikroślady w ludzkim głosie. Uważa ona, że chory na COVID-19 w specyficzny sposób oddycha, mówi, kaszle. I dlatego naukowcom ostatecznie uda się wychwycić „podpis głosowy” choroby.

PAP Life/ar