fot. pixabay.com
Decyzja podyktowana jest głównie troską o bezpieczeństwo dzieci i pracowników placówek.

- Przez brak określenia chociażby liczebności grup musimy zastosować przepisy, które obejmują sklepy i hotele - wyjaśnia Marta Makuch, wiceprezydent Słupska.

Grupy w żłobkach czy przedszkolach mają liczyć maksymalnie 12 osób, a w wyjątkowych sytuacjach można je zwiększyć o kolejne dwa miejsca.

- Rząd podjął decyzję o możliwości otwarcia żłobków i przedszkoli na prośbę rodziców, by mogli po prostu wrócić do pracy. Decyzja o uruchomieniu tych placówek należy do samorządu terytorialnego, nie ma obligatoryjności w tym zakresie. Rząd nadal będzie wypłacał świadczenie rodzicom, którzy nie poślą swoich dzieci do przedszkola czy żłobka - podkreśla Piotr Müller, rzecznik rządu i słupski poseł PiS-u.

Świadczenie będzie wypłacane bez względu na to, czy żłobki i przedszkola będą zamknięte decyzją samorządu z powodu wprowadzonych limitów lub gdy rodzice nie zdecydują się na skierowanie dziecka do placówki, która będzie otwarta.

jż/rż

Posłuchaj

Piotr Müller, rzecznik rządu i słupski poseł PiS-u Marta Makuch, wiceprezydent Słupska