fot. archiwum Jacka Kosmalskiego
Urodził się Białogardzie. Jako junior grał w Głazie Tychowo, którego jest wychowankiem. W 1993 roku 17-letni Kosmalski wyjechał do Warszawy, by dołączyć do Legii. W seniorskiej drużynie zdołał zagrać w dwóch spotkaniach. Następnie przenosił się do Polic, Szczecina i Łodzi. Później ponownie zagrał w Warszawie, ale już w barwach Polonii. Jako zawodnik „Czarnych Koszul” rozegrał 151 meczów ligowych, strzelił 41 goli (w latach 2004-2009 i w 2013 roku). Do niedawna był także trenerem grup młodzieżowych Gwardii Koszalin.
W skrócie
  • Jacek Kosmalski ocenił, co było przyczyną upadku Polonii Warszawa i czy „Czarne Koszule” wrócą do ekstraklasy
  • Wychowanek Głazu Tychowo opowiedział o ofercie z CSKA Moskwa i wspominał o „ladze na Kosmala”
  • Były trener grup młodzieżowych Gwardii Koszalin ocenił, czy trudno przebić się młodym piłkarzom do wielkiej piłki

Można powiedzieć, że Polonia Warszawa jest na piłkarskim dnie. Zespół z Konwiktorskiej występuje w grupie 1. III Ligi. Stadion również nie jest w najlepszym stanie. Przyczyn upadku „Czarnych Koszul” jest wiele, m.in. zmiana właścicieli i decyzje o zaprzestaniu finansowania klubu, do tego zwolnienia trenerów i niewypłacanie pensji zawodnikom.

- Za czasów Ireneusza Króla (został właścicielem Polonii w 2012 roku - red.) było najgorzej. Przejął wówczas klub od Janusza Wojciechowskiego. Inwestując w Polonię, nie myślał o stabilizacji, ale o biznesie. Narobił bardzo dużo długów. Klub z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień upadał - uważa Jacek Kosmalski, były napastnik Polonii.

W 2013 roku zawiązało się stowarzyszenie kibiców klubu, którzy chcieli ratować drużynę i spłacić długi. Rozmowy zostały zerwane przez Ireneusza Króla, który jednocześnie bezowocnie próbował zgłosić drużynę do I ligi. Ostatecznie pod koniec czerwca właściciel złożył wniosek o upadłość spółki. Wcześniej stowarzyszenie zgłosiło nieistniejącą jeszcze drużynę do ligi okręgowej. Dzięki grupie najbardziej wiernych kibiców, PZPN przychylił się do ich petycji i nowa odsłona klubu rozpoczęła rozgrywki od IV ligi.

- Dołączyłem wówczas do drużyny, by pomóc chłopakom i zjednoczyć się z kibicami. Brakowało jednak pieniędzy. Wszystko szło w złym kierunku - zaznaczył Kosmalski.

W kolejnym sezonie prowadzenie spółki (i licencję na grę w III lidze od MKS-u) przejęła nowo powstała Polonia Warszawa SA, której prezesem został Jerzy Engel.

W sezonie 2015/16 Polonia awansowała z pierwszego miejsca w tabeli do baraży o II ligę. Po walce z Górnikiem Wałbrzych drużyna z Konwiktorskiej awansowała do II ligi, by rok później spaść. „Czarnym Koszulom” do dzisiaj nie udało się powrócić do rozgrywek na szczeblu centralnym.

Zdaniem Kosmalskiego„Czarne Koszule” nie zasługują na grę w trzeciej lidze: - Zespół powinien być w wyższej klasie rozgrywkowej. Dobrze jednak, że to wszystko się wydarzyło, bo dzisiaj nie byłoby już klubu.

W ostatnich dniach pojawił się jednak promyk nadziei. Nowym właścicielem klubu został Gregoire Nitot, właściciel firmy informatycznej, który już zainwestował w niego niemal 3 mln zł. Nitot marzy o powrocie Polonii do ekstraklasy i budowie stadionu, który pomieści 40 tys. osób. Zapewnił, że w ciągu 9 lat drużyna odzyska swoją potęgę.

- Byłem niedawno w Warszawie i rozmawiałem na ten temat z moim kolegą Piotrem Stasiorowski, który jest obecnie dyrektorem sportowym Polonii. Cieszę się, że znalazł się inwestor. Pan Nitot naprawdę poważnie i spokojnie podchodzi do tej sprawy. Liczę, że wszystko wróci na dobre tory i zobaczymy Polonię w ekstraklasie. Budowa zespołu i klubu nie jest jednak szybka. Nie można porównać tego do budowy domu. Inwestor zdaje sobie sprawę, że może trwać to lata - podkreślił Jacek Kosmalski.

Kosmalski zaznaczył, że w Warszawie powinny być dwa kluby, które występowałyby w ekstraklasie: - Mieszkańcom stolicy brakuje tych derbów. To było święto i dla kibiców, i dla piłkarzy.

Oferta z CSKA Moskwa i wybór Kosmalskiego do „Drużyny XX-lecia Polonii”

Napastnik w styczniu tego roku został wybrany do „Drużyny XX-lecia Polonii”. Łącznie z Emmanuelem Olisadebe zdobył aż 82 proc. głosów, a podczas jego kariery wśród kibiców istniało powiedzenie „laga na Kosmala”.

- Minęło w końcu trochę czasu i cieszę się, że kibice o mnie pamiętają. Byłem szybki. W niektórych elementach nie trzeba było zagrać kombinacyjnie, ale posłać piłkę na mnie. Przeważnie udawało mi się wygrywać pojedynki biegowe. Tak przyjęło się powiedzenie „laga na Kosmala” - podkreślił Jacek Kosmalski. - Nie byłem klasyczną „dziewiątką”. Często schodziłem na skrzydła, asystowałem i brałem udział w rozegraniu. Wysoki tez nie byłem. Bazowałem głównie na dynamice i szybkości - dodał.

W 2004 roku Kosmalski zadebiutował w Polonii. Od razu jego gra wywarła wrażenie. W ciągu 10 meczów strzelił 3 gole. Wówczas 28-latkiem zainteresowało się CSKA Moskwa.

- Rosyjscy skauci przyjechali na derby Warszawy, by oglądać Marka Saganowskiego. W tym meczu spodobałem im się bardziej niż Sagan. Dużo rozmawiałem z trenerem Jerzym Engelem. Odradzał mi transfer do Rosji. Powiedział, że dobrze wszedłem w ekstraklasę i przyjdzie jeszcze czas na wyjazd za granicę. Tak naprawdę w klubie wszystko było poukładane i podobało mi się. Uważam, że podjąłem dobrą decyzję, nie myślałem w ogóle o pieniądzach. Polonia to mój ukochany klub, nigdy jej nie opuściłem, także w trudnych chwilach i myślę, że kibice są mi za to wdzięczni - wyjaśniał Kosmalski.

Polonia Warszawa spadła do drugiej ligi w 2006 roku (dzisiejsza pierwsza liga). Rok później pochodzący z Tychowa napastnik został królem strzelców zaplecza ekstraklasy. W klasyfikacji wyprzedził wówczas m.in. Vuka Sotirovicia z Jagielloni Białystok.

„Młodzi piłkarze mają teraz łatwiej”

Kosmalski powiedział, że miał dużo szczęścia podczas swojej kariery: - Gdyby nie mój pierwszy trener Wiesław Ostrysz, nie nabrałaby tempa. Trenował ze mną indywidualnie. Kiedyś pojechaliśmy razem z kolegami ze szkoły z Tychowa na turniej im. Stanisława Figasa w Koszalinie. Zostałem najlepszym zawodnikiem, a następnie powołano mnie do kadry województwa, a później do reprezentacji Polski U-13.

Dodał, że teraz młodzi zawodnicy mają o wiele łatwiej, ponieważ jeżdżą na ogólnopolskie turnieje, na których pojawiają się także skauci: - Do niedawna byłem trenerem grup młodzieżowych Gwardii Koszalin. Kilku chłopców odeszło do większych akademii, m.in. do Miedzi Legnica czy FASE Szczecin.

Doradza, że gracze z wiejskich klubów powinni także przenieść do zespołów, które mają siedzibę w okolicznych miastach - na przykład z Głazu Tychowo do Gwardii lub Bałtyku Koszalin, które grają już na wyższym szczeblu, wojewódzkim, a nawet krajowym.

Radosław Żmudziński/ar

Posłuchaj

rozmowa Radosława Żmudzińskiego z Jackiem Kosmalskim