fot. prk24.pl
W 2002 roku biało-czerwoni - pod wodzą Jerzego Engela - po 16 latach awansowali na mistrzostwa świata. Bilet do Korei i Japonii zapewnili sobie jako pierwsi w Europie. Na mundialu Polacy wygrali jeden mecz - z USA. Przegrali dwa spotkania - z Koreą Południową i Portugalią. Jak wspomina ten czas Paweł Kryszałowicz, ówczesny napastnik reprezentacji Polski i obecny prezes Gryfa Słupsk?
W skrócie
  • Paweł Kryszałowicz opowiada, w jaki sposób trener Jerzy Engel przeprowadził odprawę przed zwycięskim i dającym Polsce awans na MŚ meczem z Norwegią
  • „Kryszał” zdradza kulisy licytacji numerów, z jakimi mieli grać Polacy na mundialu w Korei i Japonii
  • Były napastnik reprezentacji Polski opowiada o podróży do Korei Południowej i przygodzie na lotnisku w Rosji
  • U niektórych polskich zawodników, także u Kryszałowicza, podczas mundialu pojawiła się alergia. Musieli sięgnąć po lek, który składał się w niewielkim stopniu z substancji dopingującej

Jerzy Engel selekcjonerem reprezentacji Polski. Naturalizacja Olisadebe

W październiku 1999 roku z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski zwolniono Janusza Wójcika. Na jego następcę typowano Franciszka Smudę lub Henryka Kasperczaka. Temu pierwszemu nie udało się rozwiązać umowy z Legią Warszawa, a Kasperczak nie miał kontaktu z polską piłką, bowiem od wielu lat pracował za granicą. Ostatecznie wybór padł na Jerzego Engela, ówczesnego trenera Polonii Warszawa. Engel objął kadrę 1 stycznia 2000 roku.

To dzięki niemu w reprezentacji Polski zagrał Emmanuel Olisadebe, jego podopieczny z Polonii. 17 lipca 2000 roku Nigeryjczyk otrzymał polskie obywatelstwo. Procedury maksymalnie skrócono, a niektóre warunki całkiem pominięto (na przykład Olisadebe nie porozumiewał się biegle w języku polskim).

- „Oli” trzymał się raczej z chłopakami z Polonii. Rozumiał i potrafił mówić po polsku, choć czasem blokował się, ale mimo to nie było trudności z porozumieniem się z nim. Najważniejsze jest jednak to, że był dobrym zawodnikiem - powiedział Paweł Kryszałowicz.

Słaby początek Engela. Jedna wizja taktyczna

Początek przygody Jerzego Engela z reprezentacją nie był udany. Pod jego wodzą biało-czerwoni nie wygrali pierwszych sześciu meczów, w czterech nie strzelili gola.

- Należy pamiętać, że graliśmy wówczas z zespołami z górnej półki: Hiszpanią i Francją (mecze towarzyskie - red.). Trudno więc oczekiwać zwycięstw. Otrzymaliśmy lekcję, która później przyczyniła się do awansu na mundial - mówi Paweł Kryszałowicz.

Biało-czerwoni grali wówczas w jednym systemie, 4-4-2. - Trener cały czas wbijał nam do głów swoją wizję. Każdy zawodnik wiedział dokładnie, co ma robić na boisku i jak grać - opowiada były reprezentant Polski.

Historyczne eliminacje. Zwycięstwa z Ukrainą, Walią i Norwegią

W eliminacjach do mistrzostw świata Polacy zmierzyli się z Ukrainą - miała wówczas jednego z najlepszych zawodników na świecie Andrija Szewczenkę, Białorusią, Norwegią - w jej barwach grał m.in. były szkoleniowiec Legii Warszawa Henning Berg, Walią z Ryanem Giggsem z Manchesteru United oraz Armenią.

Biało-czerwoni w pierwszym eliminacyjnym meczu pokonali w Kijowie faworyzowaną Ukrainę 3:1. Kryszałowicz nie zagrał w tym spotkaniu z powodu kontuzji. W kolejnych dziewięciu potyczkach Jerzy Engel korzystał już z jego usług.


Polacy długo utrzymywali dobrą formę. Nie ponieśli porażki w siedmiu kolejnych meczach. Dobrą serię reprezentacji przerwała dopiero Białoruś, ale ten pojedynek nie miał już wpływu na końcowy układ tabeli eliminacyjnej.

Biało-czerwoni okazali się najlepsi w grupie, a awans zapewnili sobie jako pierwsi w Europie, wygrywając mecz z Norwegią (ósmy eliminacyjny mecz). Wygrali w sumie sześć spotkań, trzy zremisowali i tylko jedno przegrali.

Engel puścił film o II wojnie światowej

Dla Kryszałowicza szczególne były dwa spotkania: 2 czerwca 2001 roku w Cardiff z Walią oraz 1 września tego samego roku w Chorzowie z Norwegią. W obydwu meczach słupszczanin strzelił gole.

Polacy pokonali Walijczyków 2:1. Obecny prezes Gryfa Słupsk trafił do siatki rywali w 72. minucie: Marek Koźmiński zagrał prostopadle górą do Kryszałowicza, który następnie uderzył piłkę z półwoleja. - Przed meczem trener powiedział mi, że znalazłem się na ławce. Liczył jednak na mnie i zapewnił, że wejdę w drugiej połowie - opowiada Paweł Kryszałowicz.

1 września 2001 roku Polacy na Stadionie Śląskim pokonali Norwegów 3:0. „Kryszał” zdobył bramkę tuż przed przerwą:- To nie był idealny mecz. Publiczność dodała nam jednak wigoru. Wiedzieliśmy, że jeśli wygramy, to jesteśmy o krok od awansu na mistrzostwa świata. Dodatkowo Białoruś musiała przegrać w Mińsku z Ukrainą.    

Paweł Kryszałowicz wspomina, że selekcjoner przeprowadził przed meczem nietypową odprawę: - Puścił nam film o rozpoczęciu II wojny światowej. Niczego nie mówił. To wystarczyło i nas zmobilizowało. Oczywiście później opowiadał o taktyce rywala. Przed meczem nawet prezydent Aleksander Kwaśniewski dzwonił.

Po meczu z Norwegią rozpoczęło się świętowanie. Polscy piłkarze umówili się, że zetną włosy na tzw. jeża. Kiedy strzyżono ostatniego reprezentanta, baterie w maszynce wyczerpały się i musiał chodzić wówczas z ogoloną na pół głową. - Osiągnęliśmy fajną sprawę. Nikt na nas nie stawiał. Czekaliśmy na występ na upragnionych mistrzostwach świata 16 lat - zaznacza Paweł Kryszałowicz.

Licytacja numerów na koszulkach, z jakimi mieli grać Polacy na mundialu w Korei i Japonii

Zbigniew Boniek, ówczesny wiceprezes PZPN-u zaproponował, by reprezentanci licytowali numery na koszulkach, z jakimi chcieliby wystąpić na mundialu. Cena wywoławcza wynosiła tysiąc złotych, a pieniądze miały zostać przekazane dla ubogich dzieci. Największa batalia była o „dziewiątkę”, którą chcieli Paweł Kryszałowicz i Maciej Żurawski.

Kiedy „Kryszał” dał tysiąc, „Żuraś” dorzucił stówkę. Kiedy ten pierwszy dał trzy tysiące, drugi go przelicytował, oferując cztery. Licytację wygrał Żurawski, przekazując siedem tysięcy.

- Chłopaki podpuszczały jednego i drugiego. Na koniec Maciek zachował się jak prawdziwy mężczyzna i oddał mi „dziewiątkę”, ponieważ grałem z nią w eliminacjach. Powiedział, że dobrze pobawiliśmy się i już wystarczy - wspomina Paweł Kryszałowicz.

Podróż do Korei i przygoda na rosyjskim lotnisku

Polacy lecieli do Korei prezydenckim samolotem. Okazało się, że konieczne było tankowanie, więc biało-czerwoni wylądowali w Nowosybirsku.

- Rosjanie nie chcieli zatankować naszego samolotu. Chcieli, żebyśmy zapłacili za paliwo gotówką, a uzgadnialiśmy, że płatność będzie przelewem. Wszystko zostało chyba uregulowane, bo polecieliśmy dalej - wspomina Paweł Kryszałowicz.

Polacy odpadają z mundialu w fazie grupowej. Kryszałowicz na... „dopingu”

Grupa, do której trafili Polacy miała być mało wymagająca. Pierwsze spotkanie ze współgospodarzem Koreą obnażyło jednak braki biało-czerwonych, przede wszystkim w wytrzymałości. Przegraliśmy 0:2 i euforia opadła.

Kibice przewidywali już czarny scenariusz, bowiem kolejnym rywalem była reprezentacja Portugalii, tzw. europejscy Canarinhos. Tak jak się spodziewano, kadra Engela nie podołała i poniosła porażkę 0:4, po hat-tricku Pedro Paulety. W tym meczu Engel postawił na trójkę w ataku, dołączając do Olisadebe i Żurawskiego Pawła Kryszałowicza.

- Nie byliśmy przygotowani na te mistrzostwa. Nikt z nas nigdy nie grał wcześniej na tak wielkiej imprezie. Mundiale oglądaliśmy tylko w telewizji. Tu stanęliśmy przed wielkim wyzwaniem. Oczekiwania były duże, bo awansowaliśmy jako pierwsi w Europie - uważa Kryszałowicz.

Mundial się już dla nas zakończył. Pozostał tylko mecz o prestiż ze Stanami Zjednoczonymi. Polacy pokonali Amerykanów 3:1. Jedną z bramek zdobył obecny prezes Gryfa Słupsk.
U Pawła Kryszałowicza podczas mundialu wystąpiła alergia. Musiał sięgnąć po lek, w którego składzie była zabroniona substancja. PZPN wysłał do FIFA list z prośbą o zgodę na jego zażycie. Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej rozpatrzyła wniosek pozytywnie.

- Jeszcze przed pierwszym meczem dostałem w szpitalu jeden zastrzyk, a alergia przeszła - wspomina Kryszałowicz.

Wielu kadrowiczów śmiało się wówczas, iż Paweł Kryszałowicz był tak „nakoksowany”, że w meczu z Amerykanami nikt nie mógł go zatrzymać.

- Naprawdę byłem w dobrej formie. Ciężko przepracowałem okres przygotowawczy i nogi przed tym meczem po prostu puściły - dodaje słupszczanin.

Polacy jesteśmy z wami, Polacy nic się nie stało

Polacy powrócili do domów po trzech meczach. Zawodnicy spodziewali się najgorszego: gwizdów ze strony kibiców i ich niemiłego powitania na warszawskim Okęciu. Było jednak inaczej. Fani śpiewali „Polacy nic się nie stało, Polacy jesteśmy z wami” oraz robili sobie zdjęcia z kadrowiczami.

- Byliśmy miło zaskoczeni. To było ukoronowanie naszej przygody, czterech lat mojej ciężkiej pracy dla kadry - w tym dwóch z trenerem Jerzym Engelem - podkreśla Paweł Kryszałowicz.

Jerzy Engel po nieudanym mundialu został zwolniony. Jego miejsce zajął Zbigniew Boniek, ale tylko pół roku przepracował z kadrą. Kolejnym selekcjonerem był Paweł Janas. Pod jego wodzą reprezentacja Polski także awansowała na mundial.

Paweł Kryszałowicz zadebiutował w reprezentacji Polski 9 października 1999 roku w meczu ze Szwecją. Ostatni raz z orzełkiem na piersi wystąpił 4 września 2004 roku. W 33 spotkaniach strzelił dziesięć goli.

Radosław Żmudziński/ar

Posłuchaj

rozmowa Radosława Żmudzińskiego z Pawłem Kryszałowiczem