fot. PAP Life/EPA/REMKO DE WAAL
Ruch nie bez racji uznawany jest za jeden z filarów zdrowego stylu życia. Specjaliści stale zachęcają nas więc do tego, by regularnie ćwiczyć. Dbałość o doskonałą formę przybiera jednak czasem postać obsesji, która ze zdrowiem nie ma nic wspólnego. Jeśli katorżnicze treningi służą nam jedynie za narzędzie w walce o chude i wysportowane ciało, choćby kosztem samopoczucia, nasza relacja z aktywnością fizyczną prawdopodobnie staje się toksyczna.

W ostatnich latach coraz więcej mówi się o tzw. kulturze diet. System ów utożsamia szczupłą sylwetkę ze zdrowiem, a stosowanie diety gwarantującej redukcję wagi wynosi na piedestał, czyniąc zeń wręcz moralną cnotę. Choć nierealistyczne wzorce urody i wyśrubowane standardy dotyczące wyglądu ciała podlegają coraz większej społecznej krytyce, a celebrujący samoakceptację ruch body positive przybiera na sile, marzenie o idealnej figurze rodem z ekranu lub okładki magazynu wciąż nie opuszcza wielu z nas. Obsesyjne dążenie do wizualnej perfekcji nie ogranicza się bynajmniej do stosowania drakońskich diet. Nierzadko przybiera ono postać katorżniczych treningów, do których jesteśmy nieustannie zachęcani, by dopasować się jedynego słusznego wzorca.

Tego rodzaju niezdrowa obsesja na punkcie ćwiczeń, które mają zbliżyć nas do upragnionego ideału, budzi coraz większe obawy specjalistów. A dodać trzeba, że może ona wywołać spustoszenie w organizmie, prowadząc do groźnych schorzeń oraz zaburzeń psychicznych. Wiele osób myśli bowiem o ćwiczeniach w kontekście poprawy wyglądu, nie zaś polepszenia kondycji i sprawności. Trenują oni po to, by ich ciała prezentowały się w ściśle określony sposób, a więc były idealnie szczupłe, muskularne i jędrne - nawet za cenę psychicznego i fizycznego wyczerpania. Jeśli naszym jedynym celem jest odchudzanie, a opuszczenie choćby jednej sesji treningowej postrzegamy jako porażkę, prawdopodobnie mamy toksyczną relację z aktywnością.

Warto w tym miejscu zadać sobie kilka pytań, które rozwieją nasze wątpliwości i pozwolą na głębszą refleksję nad podejściem do ćwiczeń.

„Zapytaj samego siebie, co by się stało, gdybyś nie ćwiczył przez tydzień, miesiąc? Wyobraź sobie, jakie to wywołałoby w tobie uczucia? Jeśli na samą myśl odczuwasz dyskomfort, a nawet wpadasz w panikę, twoja motywacja do ćwiczeń najpewniej wcale nie jest zdrowa i ci nie służy” - wyrokuje psycholog dr Sand Chang.

Bo choć regularność jest kluczowa w kontekście skuteczności treningów, ciągłe myślenie o ćwiczeniach, podobne do nieustannego analizowania zawartości posiłków i liczenia kalorii, jest szkodliwe.

„W momencie, gdy robiąc sobie dzień wolny od treningu czujemy wstyd i mamy wyrzuty sumienia, zaczynamy narażać swoje zdrowie. Odpoczynek jest nam niezbędny. To zdrowie powinno być priorytetem, nie perfekcyjna figura” - dodaje terapeutka Kristy Fassio.

Aby czerpać ze sportu radość i nie popaść w potencjalnie groźną dla naszego zdrowia obsesję, należałoby zmienić diametralnie sposób myślenia o aktywności fizycznej - na przekór bombardującym nas na każdym kroku poradnikom dotyczącym ekspresowego odchudzania czy wyrzeźbienia mięśni. Eksperci polecają skupić się ćwiczeniach, które są dla nas przyjemne i odprężające. I dodają, że osiągnięcie upragnionego ideału w postaci bardziej smukłego/jędrnego/wysportowanego ciała nie zapewni nam szczęścia.

„Ćwiczenia są często motywowane wyobrażeniem na temat tego, jacy powinniśmy lub chcielibyśmy być. To droga donikąd. Jeśli nie sprawiają nam one radości, prędzej czy później popadniemy we frustrację. Pierwszym krokiem jest zaakceptowanie siebie. Dopiero wówczas aktywność fizyczna może być dla nas czymś przyjemnym i wyzwalającym” - zastrzega dr Chang.

PAP Life