fot. sztuka-architektury.pl
Nie wiadomo czy ruszy budowa pilskiego węzła transportowego. Władze miasta dowiedziały się o kłopotach z wojskową bocznicą kolejową, która znajduje się w obszarze dworca,czyli terenu, który miałby być remontowany.

Największa inwestycja w Słupsku stoi pod znakiem zapytania. Wiceprezydent Słupska Marek Biernacki potwierdza zagrożenia realizacji największego programu inwestycyjnego w mieście jest realne. Według wiceprezydenta obliczony na blisko 100 mln złotych, przewidujący budowę nowych dworców PKP i PKS i remonty ulic projekt może nie dojść do skutku, bo władze niedawno dowiedziały się o kłopotach z wojskową bocznicą kolejową znajdującą się w obszarze dworca.

Jak się dowiedzieliśmy w styczniu, rampa i bocznica mają przeznaczenie militarne. To powoduje oczekiwania ze strony MON-u i kolei, abyśmy, jako miasto w ramach budowy odbudowali rampę w nowym miejscu.

Według Biernackiego miasta na to stać, a budowa rampy kolejowej kosztować może nawet 10 mln.

Część radnych nie daje wiary wyjaśnieniom władz Słupska. Według radnej Anny Rożek kłopoty wynikać mogą ze słabego przygotowania całego projektu:

- Usłyszałam z Urzędu Marszałkowskiego opinię, że ten projekt jest jednym z najgorzej przygotowanych projektów na Pomorzu i że obawiają się, że może być problem z tym, że inne gminy mają już wszystko przygotowane, a my nie.


Wiceprezydent nie zgadza się z zarzutami radnych i zapewnia, że miasto zrobiło wszystko, aby doprowadzić do realizacji programu.

pg/ds