fot. Fox News/Twitter
22 zabitych, 59 rannych - to bilans ofiar eksplozji, do której doszło w hali widowiskowej w Manchesterze. Wybuch nastąpił po zakończeniu koncertu amerykańskiej wokalistki Ariany Grande, kiedy widzowie, w przeważającej części nastolatkowie, udawali się do domów.

O 10.00 rano na nadzwyczajnym posiedzeniu zbierze się w Londynie sztab kryzysowy. Premier Theresa May określiła zdarzenie jako "przerażający atak terrorystyczny". Zapewniła, że jej gabinet pracuje, aby ustalić szczegóły tego co się wydarzyło w Manchester Arena.

Policja poinformowała, że traktuje to co się stało, jako "incydent terrorystyczny". Na zorganizowanej nad ranem konferencji zapowiedziano, że bliższe szczegóły zdarzenia zostaną przekazane opinii publicznej w najbliższym czasie. Policja apeluje do mieszkańców miasta, aby nie zbliżali się do rejonu hali. Świadkowie relacjonują, że usłyszeli "ogłuszający huk". Według wstępnych informacji, do wybuchu doszło w foyer hali. W tłumie ludzi wybuchła panika. Na miejsce wezwano oddział saperów. Szpitale postawiono w stan gotowości. Po wybuchu na stacji Victoria Station został wstrzymany ruch pociągów.

Wstępne przesłanki wskazują, że wybuch w Manchester Arena był dziełem zamachowca-samobójcy. Taką informację podaje agencja Reutera powołując się na dwóch anonimowych przedstawicieli amerykańskich władz. Manchester Arena jest największą halą widowiskową w Europie. Została otwarta w 1995 roku. Może pomieścić 21 tysięcy widzów. Według pierwszych doniesień, w czasie koncertu Ariany Grande była pełna.

Polski konsulat w Manchesterze poinformował, że w chwili obecnej nie posiada informacji, by wśród osób poszkodowanych w Manchester Arena znajdowały się osoby narodowości polskiej.


IAR/ar/ez