W Bałtyku utonął turysta. Mężczyzna kąpał się na niestrzeżonej plaży w Łazach (woj. zachodniopomorskie) przy czerwonej fladze. Do wody wszedł z synem.

Ratowników wezwali plażowicze - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Leszek Pytel szef mieleńskich ratowników WOPR:

- Plażowicze zobaczyli młodego chłopaka, który wzywa pomocy. Wezwani ratownicy wyciągnęli go z wody - był to 14 latek. Plażowicze sygnalizowali również, że w wodzie jest jeszcze jego ojciec. Zaczęły się poszukiwania mężczyzny i po pewnym czasie wyciągnięto go z morza. Był to 43 letni mężczyzna, który był nieprzytomny. Od razu rozpoczęła się reanimacja, podano tlen. Na plaży wylądował również helikopter. Po dość długiej reanimacji stwierdzono niestety zgon.

14-latkowi nic poważnego się nie stało. Rodzina przyjechała nad morze dzisiaj z Łęcznej (woj. lubelskie) dodał Leszek Pytel :

- Mama powiedziała, że wypił dwa, trzy piwa. Prawdopodobnie jednak wypił trochę więcej. No i poszli razem wykąpać się. Pierwszy dzień nad morzem okazał się tragiczny dla tej rodziny.

Ratownicy przestrzegają przed wchodzeniem do wody na niestrzeżonych plażach przy czerwonej fladze:

- Czerwona flaga na maszcie to jest stwierdzenie, że morze jest niebezpieczne. Flaga ta pojawia się tylko wtedy, kiedy jest duża fala (czyli, powyżej 3 stopni w skali Beauforta), mocne prądy wsteczne, które dzisiaj występują oraz duże fale podcinające, które wyciągają wgłąb morza. To jest naprawdę żywioł. Tu nawet dobry pływak czasem sobie nie poradzi.


Od początku sierpnia w kraju utonęło już 16 osób. W lipcu aż 75.

AK