fot. pks.slupsk.pl
Podróżujący linią ze Słupska do Dębnicy Kaszubskiej skarżą się, że kierowcy autobusów jeżdżą zbyt agresywnie, gwałtownie hamują i mimo próśb nie stają na przystankach na żądanie.

- Kierowcy tylko patrzą przed siebie. Nie widzą, co się dzieje w autobusie, czy ewentualnie z boku. Wielokrotnie byłem świadkiem, kiedy ludzie próbowali zatrzymać autobus, a kierowca jakby tego nie widział. Przyciski też nie zawsze działają i czasami ze środka autobusu trzeba biec do kierowcy, żeby się zatrzymał.

Przedstawiciele PKS odrzucają te zarzuty, zaznaczając, że wewnętrzne kontrole ich nie potwierdziły. Wskazują jednocześnie, że pretensje są zemstą niechętnych im pasażerów - mówi Agnieszka Grota, rzecznik PKS Słupsk:

-  Niektórzy są zdziwieni, że muszą zapłacić za przejazd, a mówimy tutaj o grupie emerytów i rencistów. Gdy obsługę linii obsługiwało MZK płacić nie musieli. Są i tacy, którzy za przejazd jednego przystanku nie chcą uiścić opłaty.

Linia 211 prowadzona przez słupski PKS między Słupskiem i Dębnicą Kaszubską zaczęła funkcjonować na początku roku. Tym samym zastąpiła ona zlikwidowaną linię słupskiego MZK.

mp/ds