- Zabraliśmy te przystanki, które mają mniejsze obłożenie, biorąc pod uwagę pasażerów, którzy wsiadają i wysiadają w danym miejscu. Korzystają z nich o specyficznych porach dnia, a przez większość czasu nikt z nich nie korzysta.
Organizator komunikacji miejskiej w Słupsku przygotowuje się do wprowadzenia wszystkich przystanków w mieście na żądanie. Być może taka zmiana wejdzie w życie w przyszłym roku. Takie regulacje wprowadzane są w wielkich miastach - zaznacza Marcin Grzybiński:
- W większości komunikacji w Niemczech wszystkie przystanki są „na żądanie”. W Polsce w wielu miastach wprowadzony został tzw. ciepły guzik, czyli pasażerowie sami muszą otworzyć sobie drzwi. W Słupsku nie chcemy tego robić, chcemy, aby komunikacja była punktualna i szybka.
Przypomnijmy, że aby wsiąść do autobusu miejskiego na przystanku „na żądanie” trzeba dać wyraźny znak ręką kierowcy, aby się zatrzymał. Aby wysiąść z autobusu, trzeba wcisnąć przycisk informujący kierowcę o naszym zamiarze.
mp/ds