fot. pixabay
Miejsce opieki nad rannymi i chorymi zwierzętami powstało w podsłupskiej Kobylnicy.

Sarna, jeże, lis, mewy, a nawet sójki leczone są w azylu dla dzikich zwierząt. - Do ośrodka trafiają zwierzęta z urazami, sieroty, zwierzyna łowna, ofiary wypadków drogowych. U nas są leczone, rehabilitowane, a później wypuszczane na wolność - mówi Edyta Pudzianowska, prezes Fundacji Dziki Azyl. - Wszystko robimy sami, za własne pieniądze i w ramach wolontariatu - dodaje.

Budynek w Kobylnicy zaproponował wójt Leszek Kuliński. Początkowo ośrodek miał być otwarty w Słupsku, jednak w mieście nie było odpowiedniego lokalu.


MP/ez

fot. Marcin Prusak