fot. Rafał Wolny
Wykonawca podczas piątkowej sesji Rady Miejskiej w Mielnie zaprezentował plany budowy gazociągu z Danii do Polski po dnie Bałtyku.
W skrócie
  • Gazociąg Baltic Pipe ma połączyć polski system przesyłowy z systemem duńskim, a przez to także z europejskim oraz z gazociągiem Skanled, transportującym gaz ziemny ze złóż norweskich
  • Inwestycja, po wygaśnięciu kontraktu z Gazpromem w 2022 roku, pozwoli na zmianę głównego kierunku dostaw gazu do Polski

Przedstawiciele inwestora poprosili o możliwość przybliżenia przedsięwzięcia lokalnej społeczności ze względu na fakt, że jedną z potencjalnych miejscowości, w których gazociąg miałby „wyjść” na ląd są Gąski. - Bierzemy także pod uwagę Niechorze i Rogowo - podkreślał Mariusz Wójcik, przedstawiciel inwestora. - Wybór ostatecznego wariantu nastąpi po zakończeniu badań oddziaływania na środowisko we wszystkich tych lokalizacjach.

Choć na razie obecność gazociągu w Gąskach nie jest przesądzona, mieszkańcy, którzy przybyli na sesję nie kryli zaniepokojenia. - Najpierw chcieli nam kłaść kable podwodne, potem budować elektrownię atomową, a teraz to - raz po raz dostajemy takie niespodzianki - żalili się.

Ich obawy budziło zarówno bezpieczeństwo, jak i negatywny wpływ inwestycji na turystykę. Dlatego mieli do przedstawicieli inwestora szereg konkretnych pytań, przede wszystkim dotyczących przebiegu i uciążliwości gazociągu. O te same kwestie pytali radni. Większość wątpliwości nie została jednak rozwiana. - Prace projektowe wciąż trwają, dlatego na wiele pytań dzisiaj po prostu nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć - tłumaczył Mariusz Wójcik.

Podał za to m.in. ogólne parametry gazociągu, a także potencjalne sposoby jego wyprowadzenia na ląd. - Może to być wyjście pod dnem albo wykopem otwartym. W tym drugim przypadku wykopuje się otwór, kładzie rurę, a następnie zasypuje i przywraca plażę do pierwotnego stanu, bez konieczności jej późniejszego zamykania - opisywał, dodając, że jedynym widocznym elementem byłaby stacja zaworowa na lądzie (20x20m) kilkaset metrów od „wyjścia” rury na ląd.

Dla wielu mieszkańców nie sam gazociąg jest jednak problemem. - Obawiamy się natomiast, że ta inwestycja otworzy furtkę do powstania jakiejś strefy przemysłowej i kolejnych, już dużo bardziej uciążliwych instalacji. Tym bardziej, że cały duży teren w okolicy został zablokowany w planie zagospodarowania i nie można się tu z niczym budować - zwracają uwagę mieszkańcy.

Burmistrz Mielna podkreśla, że gmina nie ma wpływu na zmianę wspomnianego planu, bo nie jest właścicielem rzeczonego terenu. - On należy do Agencji Nieruchomości Skarbu Państwa i żeby cokolwiek tam zmienić, to ta instytucja musiałaby złożyć odpowiedni wniosek - wskazuje Olga Roszak-Pezała.

Co do samej obecności Baltic Pipe w Gąskach na razie nie ma zdania. -  Trudno je sobie wyrobić, skoro usłyszeliśmy bardzo mało konkretów. Mówiono nam o części morskiej gazociągu, podczas gdy nas interesuje przede wszystkim ta lądowa - zwraca uwagę burmistrz.

Brak tych informacji goście tłumaczyli faktem, że dokładny przebieg gazociągu nie został jeszcze ustalony. - W miarę czynienia kolejnych ustaleń będziemy się jednak z państwem regularnie spotykać i informować o wszelkich nowych kwestiach - zapowiedział Maciej Stryjecki, drugi z obecnych na sesji przedstawicieli inwestora.

Zapewnił jednocześnie, że ostateczny projekt przebiegu gazociągu zostanie skonsultowany z mieszkańcami i władzami gminy. Te jednak i tak nie będą miały żadnego wpływu na lokalizację. Inwestycja realizowana jest bowiem na mocy specjalnej ustawy, która decyzję w tej sprawie pozostawia centralnym organom administracyjnym.

O tym, czy Baltic Pipe znajdzie swój przystanek w Gąskach dowiemy się w 2020 roku. Wtedy też ma się rozpocząć budowa gazociągu.

rw/ar

Posłuchaj

Jak miałby wyglądać Baltic Pipe w Gąskach? - materiał Rafała Wolnego