Słupszczanie bez respektu dla rywala wyszli na parkiet AWF Wrocław i konsekwentne grali swoje przez trzy kwarty. Skuteczna obrona, a do tego niezła skuteczność, szczególnie Damiana Cechniaka, pozwoliła słupskiej drużynie na prowadzenie kilkoma punktami. Spotkanie zaczęło się dosyć spokojnie. Obie drużyny nie forsowały specjalnie tempa gry i cierpliwie realizowały swoje zagrywki. Po stronie WKS-u najwięcej z nich kończył Krzysztof Jakóbczyk - rzucający zdobył pierwszych 6 z 8 punktów swojej drużyny. Z kolei Czarni szukali raczej izolacyjnych akcji na prawym skrzydle, które kończyły się podaniem lub atakiem pod kosz. W wyrównanej pierwszej kwarcie Śląsk miał pewne problemy z płynnością w ataku i nie trafił z gry przez jej ostatnie 3 minuty. Kolejna odsłona meczu zaczęła się od dużej aktywności Aleksandra Dziewy. Środkowy w dwóch kolejnych akcjach ograł pod koszem Damiana Cechniaka, ale goście odpowiedzieli po drugiej stronie parkietu - za 3 trafili Adrian Kordalski i dwukrotnie Patryk Pełka. Jednak niezawodny w rzutach za trzy punkty był weteran koszykarskich parkietów Robert Skibniewski, który bezbłędnie trafiał do słupskiego kosza. W ostatniej kwarcie podopieczni Radosława Hyżego zdecydowanie zaatakowali słupski kosz, zdobywając 13 punktów, nie tracąc przy tym żadnego. Słupski szkoleniowiec kilka razy brał czas na żądanie i dopiero po kilku minutach Czarni zaczęli trafiać. Niestety było to trochę za późno, a przewagę kilku punktów Śląsk utrzymał do końcowej syreny. W niedzielę będzie będzie kolejna szansa, aby ograć lidera, ale do tego trzeba równej gry przez 40 minut meczu.
Trzy kwarty dla Czarnych Słupsk, ale mecz wygrał Śląsk Wrocław
fot. Jacek Żukowski
Pierwsze spotkanie półfinału play off wygrali we Wrocławiu koszykarze FutureNet Śląsk Wrocław, którzy pokonali STK Czarnych Słupsk 85:80. O zwycięstwie gospodarzy zadecydowała ostatnia kwarta, którą miejscowi zdecydowanie wygrali, choć losy meczu ważyły się do końcowej syreny.
jż/aj