fot. Piotr Malecki dla NBP
Złamanie konstytucji i ustawy o NBP poprzez skup aktywów w latach 2020-2021 bez upoważnienia RPP, interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od zarządu NBP czy brak apolityczności - to niektóre z 8 zarzutów wobec prezesa NBP Adama Glapińskiego zawarte we wstępnym wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu przygotowała i złożyła we wtorek w Sejmie grupa posłów koalicji rządowej. Wniosek podpisało 191 osób.

Autorzy wniosku zarzucają prezesowi NBP, że "w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw".

Pierwszy zarzut dotyczy naruszenia art. 220 ust. 2 Konstytucji RP oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim. Chodzi o skup obligacji skarbowych oraz obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa.

"(…) w latach 2020-2021 w bliżej nieokreślonym czasie w Warszawie działając wspólnie i w porozumieniu z przedstawicielami Rady Ministrów, przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju S.A., przedstawicielami Banku Gospodarstwa Krajowego oraz przedstawicielami niektórych banków komercyjnych, inicjował i uczestniczył w podejmowaniu przez Zarząd Narodowego Banku Polskiego oraz w wykonaniu decyzji o skupie skarbowych papierów wartościowych (obligacji) Skarbu Państwa oraz nieskarbowych papierów wartościowych (obligacji) gwarantowanych przez Skarb Państwa emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego, przez to zapewniał pośrednie finansowanie przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego w łącznej kwocie co najmniej 144 miliardów złotych" – napisali autorzy wniosku.

Posłowie podpisani pod wnioskiem zarzucają też, że skup ten dokonywany był bez "należytego upoważnienia" od Rady Polityki Pieniężnej, co - według autorów - stanowiło naruszenie ustawy o NBP.

Trzeci zarzut ws. naruszenia ustawy o NBP oraz Konstytucji RP dotyczy interwencji walutowych, które podejmował prezes NBP w grudniu 2020 r. oraz w marcu 2022 r. "(…) podejmował interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od Zarządu NBP, a ponadto co najmniej część z nich miała na celu osłabienie wartości polskiej waluty (…)" – zaznaczono we wniosku.

Posłowie zarzucają ponadto Adamowi Glapińskiemu, że w latach 2021 i 2023 "w bliżej nieokreślonym czasie w Warszawie inicjował, akceptował i realizował działania sprzeczne z ustalonymi założeniami polityki pieniężnej". We wniosku napisano, że szef NBP zrobił to "poprzez prowadzenie w 2021 r. skupu aktywów w warunkach rosnącej inflacji", z kolei w 2023 r. poprzez obniżenie stóp procentowych NBP "bezpośrednio związane z kampanią wyborczą" miał doprowadzić do "osłabienia wartości polskiego pieniądza". Zdaniem autorów wniosku prezes banku centralnego naruszył w ten sposób konstytucję.

Glapińskiemu posłowie zarzucają także naruszenie ustawy o NBP poprzez utrudnianie "niektórym członkom Rady Polityki Pieniężnej oraz niektórym członkom Zarządu NBP" wykonywania obowiązków konstytucyjnych i ustawowych. Wskazano, że prezes NBP miał odmawiać im dostępu do wytworzonych w NBP dokumentów, m.in. "do protokołów z posiedzeń RPP, bezprawnie usuwając lub nie zamieszczając w treści protokołów wypowiedzi niektórych członków RPP i Zarządu". Glapińskiemu zarzuca się również, że nie przedstawiał członkom RPP ostatecznej wersji protokołu przed jego przyjęciem.

Autorzy wniosku uważają również, że prezes NBP "uchybił obowiązkowi współdziałania z Ministrem Finansów przy opracowywaniu planów finansowych państwa". Ich zdaniem wprowadził w błąd ministra finansów przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 r. poprzez "bezpodstawne udzielenie pisemnej informacji o prognozowanej wpłacie do budżetu z zysku Narodowego Banku Polskiego za 2023 r. w wysokości 6 miliardów zł". Podkreślono, że według danych i prognoz z tamtego dnia NBP miał ponieść stratę w wysokości co najmniej 17 mld zł. Autorzy wniosku uważają, że tym samym Adam Glapiński naruszył ustawę o NBP.

Następny zarzut dotyczy złamania ustawy o NBP oraz o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Prezes banku centralnego miał się tego dopuścić poprzez akceptacje i wykonywanie uchwał zarządu NBP, które – jak napisano – kreowały "niezgodny z przepisami ustaw mechanizm automatycznego naliczania i wypłacania jemu samemu w każdym roku kalendarzowym czterech nagród kwartalnych, w wysokości nieuzależnionej od stopnia zaangażowania Prezesa NBP w realizację zadań określonych w ustawie o NBP oraz od wyników osiąganych przez NBP". Tym samym – jak zarzucają autorzy wniosku – owe nagrody kwartalne stały się "w istocie stałym składnikiem jego wynagrodzenia".

Autorzy wniosku jako ostatni zarzut wskazują na złamanie konstytucji przez Adama Glapińskiego poprzez uchybienie "nakazowi apolityczności prezesa NBP oraz zakazowi prowadzenia działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu". Zdaniem posłów podpisanych pod wnioskiem Glapiński miał się tego dopuścić poprzez zaangażowanie "w agitację, także w ramach kampanii wyborczej, na rzecz partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość oraz popieranego przez nią rządu, a przeciwko partii politycznej Platforma Obywatelska". Wskazano, że prezes NBP udzielał wywiadów, w których chwalił rząd Mateusza Morawieckiego (b. premiera rządu Zjednoczonej Prawicy) i jednocześnie miał ostrzegać "przed ewentualnymi rządami Donalda Tuska". Prezes banku centralnego miał także "co najmniej dwukrotnie" wziąć udział w zebraniach "kierownictwa partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość", a także miał realizować "politykę kadrową tej partii politycznej poprzez zatrudnianie jej działaczy w Narodowym Banku Polskim".

Trybunał Stanu - sto lat historii, dwóch skazanych

Według obecnych uregulowań Trybunał Stanu to organ, który orzeka o odpowiedzialności za naruszenie konstytucji lub ustaw m.in. przez prezydenta, premiera, ministrów oraz posłów i senatorów, a także prezesów NBP, NIK, członków KRRiT oraz Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych. Odpowiedzialność konstytucyjną przedstawiciele tych władz ponoszą "w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania", a w przypadku prezydenta, premiera i ministrów także za popełnienie przestępstwa.

Trybunał Stanu może wymierzyć następujące kary: utratę czynnego i biernego prawa wyborczego; zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych i w organizacjach społecznych; utratę orderów, odznaczeń i tytułów honorowych. Wobec osób skazanych przez TS prezydent nie może zastosować prawa łaski.

Po raz pierwszy organ ten pojawił się już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Istnienie Trybunału Stanu przewidziała konstytucja marcowa z 1921 roku. W okresie międzywojennym prowadził on tylko jedno postępowanie - określane przez historyków jako sprawa Gabriela Czechowicza, ministra skarbu w latach 1926-1929.

Zarzuty w sprawie dotyczyły m.in. przekazania z budżetu państwa do dyspozycji premiera - czyli wówczas Józefa Piłsudskiego - 8 mln zł, które przeznaczono na akcję wyborczą BBWR (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem). 20 marca 1929 r., pomimo prób oporu ze strony BBWR, Sejm przyjął uchwałę o postawieniu Czechowicza przed Trybunałem Stanu. Według historyków Czesława Brzozy i Andrzej Sowy, uchwała Sejmu uderzyła "póki co bez wymieniania nazwisk w Piłsudskiego, który faktycznie ponosił odpowiedzialność za nadużycia".

Ostatecznie Trybunał Stanu rozpoczął rozprawę 26 czerwca 1929 r. w warszawskim Pałacu Krasińskich. Zakończyła się ona po trzech dniach, a TS zwrócił sprawę Sejmowi do uzupełnienia i podjęcia "uchwały zawierającej ocenę merytoryczną zakwestionowanych przez Sejm pod względem formalnym kredytów". Sejm - na skutek działań sanacji i przesileń rządowych - takiej uchwały już nie podjął.

Teoretycznie istnienie TS było przewidziane w przedwojennej konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Powołanie organu rozstrzygającego o odpowiedzialności konstytucyjnej zakładała też tzw. mała konstytucja z 1947 roku, co nie zostało jednak zrealizowane. W praktyce Trybunał Stanu przywrócono w 1982 r. w okresie stanu wojennego. To właśnie z 1982 r. pochodzi obecnie obowiązująca ustawa o Trybunale Stanu, która była wielokrotnie nowelizowana wraz z reformami konstytucyjnymi.

Przywrócenie TS za czasów sprawującego wówczas władzę w PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego wpisywało się w cykl zaplanowanych w latach 80. reform. Wcześniej funkcjonować zaczął Naczelny Sąd Administracyjny, zaś później utworzono urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. W tle przywrócenia TS był również zamiar rozliczenia poprzedniej ekipy rządzącej w latach 70. - b. premiera Piotra Jaroszewicza, wicepremierów Jana Szydlaka, Tadeusza Pyki oraz Tadeusza Wrzaszczyka. Ostatecznie do tego rozliczenia przed TS nie doszło, a sprawę Sejm PRL zamknął w 1984 roku.

Dopiero po 1989 roku przed TS udało się doprowadzić do końca, jak dotychczas, jedyną sprawę. Chodziło o głośną na przełomie lat 80. i 90. "aferę alkoholową". Spowodowany przez luki w przepisach niekontrolowany import ogromnych ilości alkoholu spowodował straty Skarbu Państwa szacowane od 30 mld starych zł do nawet czterokrotności tej sumy. Do afery najbardziej przyczyniło się zniesienie w 1988 r. koncesji na "niehandlowy import alkoholu". Prywatne osoby, które w dużych ilościach sprowadzały "alkohol na własny użytek", płaciły tylko niewielkie cło.

W 1997 r. Trybunał Stanu uznał, że winni afery są b. minister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski i b. prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek. Zdaniem TS przez zaniedbanie przyczynili się do niekontrolowanego importu alkoholu, a w konsekwencji nadmiernej jego podaży i załamania zasad dystrybucji, zbytu i obrotu alkoholem. Zostali pozbawieni na pięć lat biernego prawa wyborczego oraz prawa do kierowniczych stanowisk państwowych. W 1998 roku, po rozprawie apelacyjnej, TS utrzymał wyrok. Z braku dowodów winy TS uniewinnił wtedy trzech pozostałych oskarżonych, byłych ministrów: spraw wewnętrznych - Czesława Kiszczaka, finansów - Andrzeja Wróblewskiego i rynku wewnętrznego - Aleksandra Mackiewicza.

Po raz ostatni TS odbywał rozprawy w związku ze sprawą ministra skarbu z lat 1997-2000 Emila Wąsacza. W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej w TS za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych "Centrum". Podczas pierwszej rozprawy ws. Wąsacza w 2006 r. TS uznał, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. W II instancji w 2007 r. TS zwrócił sprawę do I instancji. Wobec wygaśnięcia ówczesnej kadencji Sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął, a Sejm przez wiele lat nie wyłaniał swojego oskarżyciela.

Dopiero w 2017 r. sprawa przed TS ruszyła na nowo. Wówczas jednak mający rozpatrzyć sprawę pięcioosobowy skład TS pod przewodnictwem Jerzego Kozdronia (b. posła i wiceministra sprawiedliwości za rządów PO) zadał pełnemu składowi TS pytanie, czy w tym przypadku nie doszło do przedawnienia odpowiedzialności konstytucyjnej. W maju 2019 r. TS w podjętej uchwale uznał, że sprawa powinna się przedawnić. Takie przedawnienie orzeczono w lipcu 2019 roku. Kilkanaście miesięcy później uniewinnieniem zakończył się też proces karny Wąsacza.

Później kolejne sprawy już nie trafiły do TS. Najgłośniej o TS było we wrześniu 2015 roku, gdy Sejm głosował nad postawieniem przed Trybunałem Stanu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z lat 2005-2007 Zbigniewa Ziobry. Podstawę wniosku stanowiły m.in. efekty prac dwóch sejmowych komisji śledczych - ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków. Do pociągnięcia ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej potrzebne było 276 głosów, zaś głosów "za" oddano 271. Sprawę więc umorzono. "Jak się okazało, większość rządząca PO-PSL nawet w takiej sprawie okazała się być nieudacznikami" - skomentował wtedy Ziobro to głosowanie.

Obecnie - zawarta w sformułowanych podczas kampanii wyborczej przez Koalicję Obywatelską w "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów" - lista osób mających trafić przed TS poza Glapińskim obejmuje: prezydenta Andrzeja Dudę, b. premiera Mateusza Morawieckiego, b. ministrów Jacka Sasina, Piotra Glińskiego i ponownie Zbigniewa Ziobrę oraz przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego.

Zgodnie z konstytucją i ustawą o TS, wniosek o postawienie prezydenta przed TS może być złożony marszałkowi Sejmu przez co najmniej 140 członków Zgromadzenia Narodowego. Z kolei z wnioskiem w sprawie premiera lub ministrów może wystąpić prezydent lub grupa co najmniej 115 posłów, natomiast z wnioskiem o pociągnięcie innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną, w tym prezesa Narodowego Banku Polskiego, mogą wystąpić prezydent, co najmniej 115 posłów, a także sejmowa komisja śledcza.

Wstępny wniosek o postawienie w stan oskarżenia lub o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu - zgodnie z ustawą o TS - musi spełniać warunki wymagane przez przepisy Kodeksu postępowania karnego. Po jego przyjęciu przez marszałka Sejmu kierowany jest on do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która wszczyna postępowanie, m.in. przesłuchując świadków i zbierając dowody. Prace komisji kończą się przyjęciem sprawozdania z wnioskiem o postawienie danej osoby w stan oskarżenia albo o umorzenie postępowania.

Decyzja Sejmu o postawieniu premiera i ministrów przed Trybunałem Stanu zapada, jeśli za uchwałą w tej sprawie zagłosuje co najmniej 3/5 (276) posłów. Uchwałę o pociągnięciu innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną Sejm podejmuje bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, jednak w przypisie do regulującego tę sprawę art. 13 ust. 1a ustawy o TS zaznaczono, że utracił on moc w przypadku prezesa NBP na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 11 stycznia br.

Trybunał Stanu wybierany jest na czteroletnią kadencję - obecna rozpoczęła się w 2023 r. i potrwa do 2027 r. Na mocy art. 199 konstytucji przewodniczącą Trybunału Stanu jest pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. W skład kierownictwa TS - zgodnie z uchwałą Sejmu z 21 listopada 2023 r. - wchodzą jej zastępcy Piotr Andrzejewski i mec. Jacek Dubois.

PAP/ar