fot. wikimedia
Były szef katalońskiego rządu Carles Puigdemont i czterej członkowie jego gabinetu oddali się w ręce belgijskiej policji. Politycy od wtorku przebywają w Brukseli. W piątek został wysłany za nimi Europejski Nakaz Aresztowania.

Przebywający w stolicy Belgii Katalończycy w towarzystwie swoich adwokatów zgłosili się na komisariat policji. Stamtąd zostali przewiezieni do budynku prokuratury, w którym wciąż przebywają. Wkrótce zostanie im przydzielony sędzia, przed którym złożą zeznania. Najpóźniej jutro po południu wiadomo będzie, czy pozostaną w areszcie, czy wyjdą na wolność.

Jak podały katalońskie media, Carles Puigdemont uzasadnił, że oddaje się w ręce belgijskiego wymiaru sprawiedliwości, bo ma do niego zaufanie. Nie wierzy zaś, że w Hiszpanii mógłby liczyć na niezależny i sprawiedliwy proces. W piątek madrycki Sąd Najwyższy zdecydował o pozbawieniu wolności ośmiu członków katalońskiego rządu, którzy zostali wezwani, by złożyć zeznania. W wydanym akcie aresztowania prokuratura zarzuciła im bunt, sprzeciw wobec władzy i malwersację. Politykom grozi 30 lat więzienia.

Decyzja prokuratury jest konsekwencją kilkukrotnego złamania postanowienia Trybunału Konstytucyjnego i ogłoszenia w regionie powstania niepodległej republiki.

IAR/ar

Czytaj więcej